~*~
Wspomnienie cudownego dotyku ust Zayna przewijało się w mojej głowie mimo
tego, że teraz się sobie przyglądaliśmy. Nie mogłam uwierzyć, że ten przystojny
chłopak mnie pocałował. Teraz nie różniłam się od Kit, Malik także mnie
pragnął. Czułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec. Oddychałam ciężko,
zupełnie jak po wysiłku fizycznym. Serce mi szalało, biło nieznany wcześniej
rytm. Nie przypuszczałam, że mulat tak na mnie wpłynie. Przy byłym chłopaku
nigdy się tak nie poczułam.
-Co, zabrakło ci języka w buzi? – gdy to usłyszałam, od razu pomyślałam
sobie, że niedawno mój język robił coś innego.
Momentalnie stałam się taka zawstydzona tym, co się wydarzyło. W
przeciwieństwie do Malika, który ochoczo się we mnie wpatrywał. Być może moja
podświadomość szalała, ale widziałam w jego oczach pożądanie. Pragnęłam cofnąć
czas o kilka minut byśmy mogli powtórzyć ten pocałunek.
Z budynku dobiegały dźwięki klubowej muzyki, przy której zapewne szalało
pół szkoły. Wiedziałam, że Kai nie zauważył mojego zniknięcia przejęty
podrywaniem innych dziewczyn. Doszłam do wniosku, że po ostrej wymianie zdań z
Zaynem, nie mam ochoty wracać na bal by znów przyglądać się jemu i Kit.
-Wrócę do domu – odezwałam się cicho. Nie do końca wiedziałam po co mu to
mówię.
-Bal kończy się w nocy. Możemy skorzystać z okazji i wybrać się gdzieś,
bo ta nędzna impreza mnie znudziła – rzucił pewnie znów odpalając bibułkę z
nikotyną.
Momentalnie zapragnęłam spędzić z nim trochę czasu. Pamiętałam jak
cudownie bawiłam się poznając jego prawdziwe oblicze. Dla mnie nie liczyło się
miejsce, nieważne czy to była restauracja czy niebezpieczne kasyno. On zbyt
mocno mnie intrygował bym mogła odpuścić.
-A co z Kit i Kaiem? – zapytałam z grzeczności. Wcale nie obchodził mnie
los wrednej blondynki.
Mulat zmniejszył dystans między nami wypuszczając w niebo dym
papierosowy. Położył prawą rękę na moim policzku wpatrując się. Uśmiechnął się
zabójczo, co spowodowało tylko obudzenie się motyli w mym brzuchu.
-Zajmą się sobą, a my sobą.- powiedział powoli.- Chodź – złapał mnie za
rękę i śmiało poprowadził w kierunku swojego samochodu.
Wsiadłam w podświadomości ciesząc się jak wariatka. Zayn zajął miejsce za
kierownicą i z piskiem opon odjechał. Nie pytałam gdzie zmierzaliśmy. Czułam
się zbyt beztrosko by się tym zamartwiać. Chłopak był kimś wyjątkowym, nie
poznałam bardziej skrajnej osoby. Prawdą było, że chciałam być częścią jego
życia, codzienności. Ciszę przerwała rozpoczynająca się w radiu piosenka.
Wait a second
Let me catch my breath
Remind me how it feels to hear your voice
Your lips are moving
I can’t hear a thing
Living life as if we had a choice
Anywhere, anytime
I would do anything for you
Anything for you
Let me catch my breath
Remind me how it feels to hear your voice
Your lips are moving
I can’t hear a thing
Living life as if we had a choice
Anywhere, anytime
I would do anything for you
Anything for you
Tekst zgadzał się z moimi obecnymi odczuciami. Dla takiego Zayna
zrobiłabym dosłownie wszystko. Zdziwiłam się kiedy on skręcił w biedniejszą
część Bristolu. Za oknem było ciemno lecz ja widziałam poruszające się po
chodniku szemrane towarzystwo. Nigdy nie byłam w tak obskurnym miejscu. Uliczna
mafia nie pasowała do stylu życia Malika. Nikt z ludzi tu mieszkających nie
pławił się w luksusach, w przeciwieństwie do niego. Wystraszyłam się gdy bez
słowa zatrzymał auto w nieoświetlonej uliczce. Odwrócił wzrok w moją stronę i
jego oczy spotkały się z moimi pytającymi tęczówkami. Nie spodziewałam się tak
przerażającej atrakcji.
-Muszę załatwić tu jedną sprawę. Poczekasz grzecznie – odezwał się tonem
niewznoszącym sprzeciwu.
W odpowiedzi jedynie pokiwałam głową. Chłopak przybliżył się do mnie, a
jego ręka znalazła się na odsłoniętym przez moją sukienkę kolanie. Od razu
poczułam ciarki na całym ciele. On jednak pewnym ruchem otworzył schowek.
Wystraszyłam się widząc co w nim trzymał. Bez słowa zabrał lśniący, czarny
pistolet i schował go za szlufkę spodni. Wysiadł z auta zostawiając mnie
rozkojarzoną. Nie spodziewałam się, że wozi w samochodzie broń. Czy zamierzał
kogoś zabić? Czy już wkrótce miałam być świadkiem strzelaniny? Nie zdawałam
sobie sprawy w jak brudny świat się wmieszałam. Byłam pewna, że Zayn nie zrobi
mi krzywdy. Na kogoś jednak potrzebował pistoletu. Wyglądałam przed szybę, bo chciałam
dojrzeć z kim on się spotkał.
Stał luźno trzymając jedną rękę w kieszeni. Drugą gestykulował co
dodawało tylko wiarygodności słowom, które wypowiadał. Był taki seksowny w
czarnym garniturze. Po chwili dostrzegłam jego rozmówcę. Stary, siwy facet
ubrany w dresy. Od razu domyśliłam się, że tu mieszkał. Palił w oczy kontrast
pomiędzy wyglądem tych dwóch osobników płci męskiej. Po chwili wściekły Malik
wyciągnął pistolet grożąc towarzyszowi. Ten jak poparzony odskoczył uderzając o
ścianę pobliskiego budynku. Zayn podszedł bliżej wymierzając w niego pistolet.
Powiedział coś zdenerwowany prosto w twarz facetowi, po czym odszedł.
-Co to było? – zapytałam nieśmiało gdy wycofywał z uliczki.
-Facet wisi pieniądze mojej naiwnej siostrze. Obiecałem, że się tym zajmę
– wyjaśnił krótko.
Przez chwilę analizowałam w głowie jego słowa. Byłam ciekawa jaka jest
jego rodzina, czy też zamknięta w sobie jak on.
-Nie wyglądał na kogoś kto będzie w stanie zwrócić pieniądze –
skomentowałam wspominając ubogi strój mężczyzny.
Zayn zaśmiał się przyspieszając samochód. Nie patrzył na mnie ani przez
chwilę, a ja i tak siedziałam zawstydzona.
-Pozory mylą, skarbie.
Rozpłynęłam się słysząc to słodkie słowo. On wypowiadał je bez
zastanowienia, a dla mnie było jak największy w świecie komplement. Z każdą
minutą przyspieszał prędkość samochodu jakby obawiał się, że ktoś nas goni.
Spojrzałam w tylne lusterko i rzeczywiście na ogonie siedział nam czarny
samochód. Nie tak wyobrażałam sobie chwile z Zaynem. Mocno zaciskał palce na
kierownicy, tak, że pobielały mu kostki. Wiedziałam, że jest wkurzony.
Gwałtownie skręcił w prawo i zaczęliśmy jechać poboczną ulicą. Zabrakło mi
odwagi by zapytać o co chodzi. Nie kontrolował rozwoju sytuacji i to go
irytowało. Wystraszył mnie dzwonek jego telefonu. Sięgnął po niego jedną ręką
sprawnie operując kierownicą. W przednim lusterku dostrzegłam, że wywraca
oczami na widok rozmówcy. Nie przywitał się, po prostu słuchał co mówi osoba po
drugiej stronie linii.
-Dobrze wiesz, że zobaczymy się później. Mam teraz ciekawsze sprawy do
robienia – widziałam jak się uśmiecha. Ja byłam tą ciekawą sprawą.
Znów nasłuchiwał. Każde kolejne słowo wymalowywało złość na jego twarzy.
Malika można było tak łatwo zirytować.
-Masz wokół pełno facetów. Zabaw się z nimi, dokończymy później – rzucił
beznamiętnie i się rozłączył.
Przez jaskrawe światła latarni zauważyłam, że znajdujemy się w
najbogatszej dzielnicy. Z zazdrością w oczach oglądałam wystawne domy. Zayn zatrzymał
się pod ogromną bramą. Już wiedziałam, że zawiózł mnie do swojej wilii. Otoczyliśmy
fontannę i wysiedliśmy z samochodu. Dom był wprost ogromny, z mnóstwem okien i
kilkoma balkonami. Mimo, że było ciemno ogród prezentował się zjawiskowo. Chłopak
złapał mnie za rękę i podążyliśmy tak do drzwi. Całe moje ciało przechodziły
ciarki. Pamiętałam jak wyglądał jego hol. Tym razem jednak nie przywitała nas
gosposia, nikogo nie było w domu. Zayn zaprowadził mnie po schodach na górę.
-Na pewno chcesz zobaczyć mój pokój – powiedział cicho nie puszczając
mojej ręki.
Rzeczywiście chciałam. Nie byłam pewna czy znajdę tam przedmioty
obrazujące jego przeszłość, ale sama obecność w jego prywatnym pomieszczeniu
cieszyła mnie. Otworzył drugie drzwi. Weszliśmy do środka, a mnie zaskoczyła
wielkość pomieszczenia. Ogromny pokój był jak mój salon połączony z kuchnią. Dostrzegłam
wielkie, dwuosobowe łóżko, pokaźną sumę płyt i filmów na półce. Całą ścianę
zajmowała szafa, a drzwi które były niedaleko zapewne prowadziły do łazienki. Zayn
podszedł do odtwarzacza muzyki i włożył jakąś płytę. W całym pokoju zabrzmiała
spokojna, wręcz balowa nuta. Otworzył szampana stojącego na szafce nocnej. Byłam
zaskoczona tym, że bez strachu przed rodzicami pije. Nalał trunek do dwóch
kieliszków. Podał mi jeden cały czas wpatrując się w moje oczy. Upiłam trochę,
a całe ciało oblało ciepło.
-Zatańczymy?- zapytał słodko opróżniając swój kieliszek.
Pokiwałam głową. Chciałam tego. Ułożył swoją prawą dłoń na moich plecach,
a lewą trzymał moją rękę. Zetknęliśmy się ciałami. Z każdą minutą czułam coraz
większe podniecenie. Kołysaliśmy się delikatnie w rytm muzyki. Po jakimś czasie
pod wpływem alkoholu zrobiłam się senna. Tak bardzo nie chciałam opuszczać tego
miejsca.
-Możesz zostać na noc – odezwał się, zupełnie jakby czytał mi w myślach.
-Twoi rodzice nie będą mieć nic przeciwko?- zapytałam zdumiona jego
propozycją.
-Nie żyją. Zajmuje się mną starsza siostra, a ona dużo pracuje –
powiedział spokojnie, jakby taka strata była czymś normalnym.
Momentalnie zrobiło mi się go szkoda. Po części rozumiałam dlaczego jest
taki oschły. Stracił dwie najważniejsze osoby w życiu. Wyjęłam z torebki
telefon i napisałam mamie szybkiego smsa, że śpię u przyjaciółki. Dziś miałam
okazję poznać Zayna i nie chciałam jej zaprzepaścić.
-Załatwione – uśmiechnęłam się odkładając komórkę
Zayn wyjął z szafy jedną ze swoich koszulek i podał mi ją. Posłusznie poszłam
do łazienki by się w nią przebrać. Gdy wróciłam, on już był w zwykłym T-shircie
i bokserkach. Przygotował nawet łóżko.
-Jest późno, powinniśmy już się położyć.
Zabrał z szafki telefon wraz z słuchawkami. Leżeliśmy w łóżku patrząc się
na siebie. Zayn wsadził mi do ucha jedną słuchawkę po czym zabrzmiała muzyka. Jego
ręce błądziły po moich plecach przysuwając mnie bliżej. Nigdy nie sądziłam, że
skończymy w takim miejscu.
-Przykro mi z powodu twoich rodziców – szepnęłam.
-Było, minęło – odparł jeszcze bardziej się przybliżając.
Wsłuchałam się w słowa piosenki. Spokojna melodia i piękny głos mężczyzny
upajały mnie. Gdy nadeszła druga zwrotka czułam jakby muzyka stworzona była dla
mojego pękniętego serca.
I won't, I won't, I won't
Cover the scar
I'll let 'em bleed
So my silence
So my silence won't
Be mistaken for peace
Am I wrong for wanting us to make it?
Cover the scar
I'll let 'em bleed
So my silence
So my silence won't
Be mistaken for peace
Am I wrong for wanting us to make it?
-Mój Boże, kto to śpiewa? – zapytałam kompletnie oszołomiona zarówno
tekstem jak i samym piosenkarzem.
-Właściwie to ja – rzucił krótko składając pocałunek na moim ramieniu.
~*~
Rozdział nie do końca sprawdzony, naprawdę przepraszam. Jesteśmy już na momencie, w którym poznaliśmy główny sekret i talent Zayna - śpiew. Kolejny rozdział powinien pojawić się jeszcze w sierpniu