22 sierpnia 2016

Rozdział 11

''Nie chcesz mnie, nie. Nie potrzebujesz mnie. Jak ja chcę ciebie, jak ja potrzebuję ciebie. A ja pragnę cię w moim życiu... A ja potrzebuję cię w moim życiu. Nie możesz mnie zobaczyć, nie, jak ja widzę ciebie. Nie mogę cię posiadać, nie, jak ty posiadasz mnie. Nie mogę cię ukraść, nie. Jak ty skradłeś mnie. Miłość, miłość, miłość...''
~*~

  Wspomnienie cudownego dotyku ust Zayna przewijało się w mojej głowie mimo tego, że teraz się sobie przyglądaliśmy. Nie mogłam uwierzyć, że ten przystojny chłopak mnie pocałował. Teraz nie różniłam się od Kit, Malik także mnie pragnął. Czułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec. Oddychałam ciężko, zupełnie jak po wysiłku fizycznym. Serce mi szalało, biło nieznany wcześniej rytm. Nie przypuszczałam, że mulat tak na mnie wpłynie. Przy byłym chłopaku nigdy się tak nie poczułam.
  -Co, zabrakło ci języka w buzi? – gdy to usłyszałam, od razu pomyślałam sobie, że niedawno mój język robił coś innego.
  Momentalnie stałam się taka zawstydzona tym, co się wydarzyło. W przeciwieństwie do Malika, który ochoczo się we mnie wpatrywał. Być może moja podświadomość szalała, ale widziałam w jego oczach pożądanie. Pragnęłam cofnąć czas o kilka minut byśmy mogli powtórzyć ten pocałunek.
  Z budynku dobiegały dźwięki klubowej muzyki, przy której zapewne szalało pół szkoły. Wiedziałam, że Kai nie zauważył mojego zniknięcia przejęty podrywaniem innych dziewczyn. Doszłam do wniosku, że po ostrej wymianie zdań z Zaynem, nie mam ochoty wracać na bal by znów przyglądać się jemu i Kit.
  -Wrócę do domu – odezwałam się cicho. Nie do końca wiedziałam po co mu to mówię.
  -Bal kończy się w nocy. Możemy skorzystać z okazji i wybrać się gdzieś, bo ta nędzna impreza mnie znudziła – rzucił pewnie znów odpalając bibułkę z nikotyną.
  Momentalnie zapragnęłam spędzić z nim trochę czasu. Pamiętałam jak cudownie bawiłam się poznając jego prawdziwe oblicze. Dla mnie nie liczyło się miejsce, nieważne czy to była restauracja czy niebezpieczne kasyno. On zbyt mocno mnie intrygował bym mogła odpuścić.
  -A co z Kit i Kaiem? – zapytałam z grzeczności. Wcale nie obchodził mnie los wrednej blondynki.
  Mulat zmniejszył dystans między nami wypuszczając w niebo dym papierosowy. Położył prawą rękę na moim policzku wpatrując się. Uśmiechnął się zabójczo, co spowodowało tylko obudzenie się motyli w mym brzuchu.
  -Zajmą się sobą, a my sobą.- powiedział powoli.- Chodź – złapał mnie za rękę i śmiało poprowadził w kierunku swojego samochodu.
  Wsiadłam w podświadomości ciesząc się jak wariatka. Zayn zajął miejsce za kierownicą i z piskiem opon odjechał. Nie pytałam gdzie zmierzaliśmy. Czułam się zbyt beztrosko by się tym zamartwiać. Chłopak był kimś wyjątkowym, nie poznałam bardziej skrajnej osoby. Prawdą było, że chciałam być częścią jego życia, codzienności. Ciszę przerwała rozpoczynająca się w radiu piosenka.
Wait a second
Let me catch my breath
Remind me how it feels to hear your voice
Your lips are moving
I can’t hear a thing
Living life as if we had a choice

Anywhere, anytime
I would do anything for you
Anything for you
  Tekst zgadzał się z moimi obecnymi odczuciami. Dla takiego Zayna zrobiłabym dosłownie wszystko. Zdziwiłam się kiedy on skręcił w biedniejszą część Bristolu. Za oknem było ciemno lecz ja widziałam poruszające się po chodniku szemrane towarzystwo. Nigdy nie byłam w tak obskurnym miejscu. Uliczna mafia nie pasowała do stylu życia Malika. Nikt z ludzi tu mieszkających nie pławił się w luksusach, w przeciwieństwie do niego. Wystraszyłam się gdy bez słowa zatrzymał auto w nieoświetlonej uliczce. Odwrócił wzrok w moją stronę i jego oczy spotkały się z moimi pytającymi tęczówkami. Nie spodziewałam się tak przerażającej atrakcji.
  -Muszę załatwić tu jedną sprawę. Poczekasz grzecznie – odezwał się tonem niewznoszącym sprzeciwu.
  W odpowiedzi jedynie pokiwałam głową. Chłopak przybliżył się do mnie, a jego ręka znalazła się na odsłoniętym przez moją sukienkę kolanie. Od razu poczułam ciarki na całym ciele. On jednak pewnym ruchem otworzył schowek. Wystraszyłam się widząc co w nim trzymał. Bez słowa zabrał lśniący, czarny pistolet i schował go za szlufkę spodni. Wysiadł z auta zostawiając mnie rozkojarzoną. Nie spodziewałam się, że wozi w samochodzie broń. Czy zamierzał kogoś zabić? Czy już wkrótce miałam być świadkiem strzelaniny? Nie zdawałam sobie sprawy w jak brudny świat się wmieszałam. Byłam pewna, że Zayn nie zrobi mi krzywdy. Na kogoś jednak potrzebował pistoletu. Wyglądałam przed szybę, bo chciałam dojrzeć z kim on się spotkał.
  Stał luźno trzymając jedną rękę w kieszeni. Drugą gestykulował co dodawało tylko wiarygodności słowom, które wypowiadał. Był taki seksowny w czarnym garniturze. Po chwili dostrzegłam jego rozmówcę. Stary, siwy facet ubrany w dresy. Od razu domyśliłam się, że tu mieszkał. Palił w oczy kontrast pomiędzy wyglądem tych dwóch osobników płci męskiej. Po chwili wściekły Malik wyciągnął pistolet grożąc towarzyszowi. Ten jak poparzony odskoczył uderzając o ścianę pobliskiego budynku. Zayn podszedł bliżej wymierzając w niego pistolet. Powiedział coś zdenerwowany prosto w twarz facetowi, po czym odszedł.
  -Co to było? – zapytałam nieśmiało gdy wycofywał z uliczki.
  -Facet wisi pieniądze mojej naiwnej siostrze. Obiecałem, że się tym zajmę – wyjaśnił krótko.
  Przez chwilę analizowałam w głowie jego słowa. Byłam ciekawa jaka jest jego rodzina, czy też zamknięta w sobie jak on.
  -Nie wyglądał na kogoś kto będzie w stanie zwrócić pieniądze – skomentowałam wspominając ubogi strój mężczyzny.
  Zayn zaśmiał się przyspieszając samochód. Nie patrzył na mnie ani przez chwilę, a ja i tak siedziałam zawstydzona.
  -Pozory mylą, skarbie.
  Rozpłynęłam się słysząc to słodkie słowo. On wypowiadał je bez zastanowienia, a dla mnie było jak największy w świecie komplement. Z każdą minutą przyspieszał prędkość samochodu jakby obawiał się, że ktoś nas goni. Spojrzałam w tylne lusterko i rzeczywiście na ogonie siedział nam czarny samochód. Nie tak wyobrażałam sobie chwile z Zaynem. Mocno zaciskał palce na kierownicy, tak, że pobielały mu kostki. Wiedziałam, że jest wkurzony. Gwałtownie skręcił w prawo i zaczęliśmy jechać poboczną ulicą. Zabrakło mi odwagi by zapytać o co chodzi. Nie kontrolował rozwoju sytuacji i to go irytowało. Wystraszył mnie dzwonek jego telefonu. Sięgnął po niego jedną ręką sprawnie operując kierownicą. W przednim lusterku dostrzegłam, że wywraca oczami na widok rozmówcy. Nie przywitał się, po prostu słuchał co mówi osoba po drugiej stronie linii.
  -Dobrze wiesz, że zobaczymy się później. Mam teraz ciekawsze sprawy do robienia – widziałam jak się uśmiecha. Ja byłam tą ciekawą sprawą.
  Znów nasłuchiwał. Każde kolejne słowo wymalowywało złość na jego twarzy. Malika można było tak łatwo zirytować.
  -Masz wokół pełno facetów. Zabaw się z nimi, dokończymy później – rzucił beznamiętnie i się rozłączył.
  Przez jaskrawe światła latarni zauważyłam, że znajdujemy się w najbogatszej dzielnicy. Z zazdrością w oczach oglądałam wystawne domy. Zayn zatrzymał się pod ogromną bramą. Już wiedziałam, że zawiózł mnie do swojej wilii. Otoczyliśmy fontannę i wysiedliśmy z samochodu. Dom był wprost ogromny, z mnóstwem okien i kilkoma balkonami. Mimo, że było ciemno ogród prezentował się zjawiskowo. Chłopak złapał mnie za rękę i podążyliśmy tak do drzwi. Całe moje ciało przechodziły ciarki. Pamiętałam jak wyglądał jego hol. Tym razem jednak nie przywitała nas gosposia, nikogo nie było w domu. Zayn zaprowadził mnie po schodach na górę.
  -Na pewno chcesz zobaczyć mój pokój – powiedział cicho nie puszczając mojej ręki.
  Rzeczywiście chciałam. Nie byłam pewna czy znajdę tam przedmioty obrazujące jego przeszłość, ale sama obecność w jego prywatnym pomieszczeniu cieszyła mnie. Otworzył drugie drzwi. Weszliśmy do środka, a mnie zaskoczyła wielkość pomieszczenia. Ogromny pokój był jak mój salon połączony z kuchnią. Dostrzegłam wielkie, dwuosobowe łóżko, pokaźną sumę płyt i filmów na półce. Całą ścianę zajmowała szafa, a drzwi które były niedaleko zapewne prowadziły do łazienki. Zayn podszedł do odtwarzacza muzyki i włożył jakąś płytę. W całym pokoju zabrzmiała spokojna, wręcz balowa nuta. Otworzył szampana stojącego na szafce nocnej. Byłam zaskoczona tym, że bez strachu przed rodzicami pije. Nalał trunek do dwóch kieliszków. Podał mi jeden cały czas wpatrując się w moje oczy. Upiłam trochę, a całe ciało oblało ciepło.
  -Zatańczymy?- zapytał słodko opróżniając swój kieliszek.
  Pokiwałam głową. Chciałam tego. Ułożył swoją prawą dłoń na moich plecach, a lewą trzymał moją rękę. Zetknęliśmy się ciałami. Z każdą minutą czułam coraz większe podniecenie. Kołysaliśmy się delikatnie w rytm muzyki. Po jakimś czasie pod wpływem alkoholu zrobiłam się senna. Tak bardzo nie chciałam opuszczać tego miejsca.
  -Możesz zostać na noc – odezwał się, zupełnie jakby czytał mi w myślach.
  -Twoi rodzice nie będą mieć nic przeciwko?- zapytałam zdumiona jego propozycją.
  -Nie żyją. Zajmuje się mną starsza siostra, a ona dużo pracuje – powiedział spokojnie, jakby taka strata była czymś normalnym.
  Momentalnie zrobiło mi się go szkoda. Po części rozumiałam dlaczego jest taki oschły. Stracił dwie najważniejsze osoby w życiu. Wyjęłam z torebki telefon i napisałam mamie szybkiego smsa, że śpię u przyjaciółki. Dziś miałam okazję poznać Zayna i nie chciałam jej zaprzepaścić.
  -Załatwione – uśmiechnęłam się odkładając komórkę
  Zayn wyjął z szafy jedną ze swoich koszulek i podał mi ją. Posłusznie poszłam do łazienki by się w nią przebrać. Gdy wróciłam, on już był w zwykłym T-shircie i  bokserkach. Przygotował nawet łóżko.
  -Jest późno, powinniśmy już się położyć.
  Zabrał z szafki telefon wraz z słuchawkami. Leżeliśmy w łóżku patrząc się na siebie. Zayn wsadził mi do ucha jedną słuchawkę po czym zabrzmiała muzyka. Jego ręce błądziły po moich plecach przysuwając mnie bliżej. Nigdy nie sądziłam, że skończymy w takim miejscu.
  -Przykro mi z powodu twoich rodziców – szepnęłam.
  -Było, minęło – odparł jeszcze bardziej się przybliżając.
  Wsłuchałam się w słowa piosenki. Spokojna melodia i piękny głos mężczyzny upajały mnie. Gdy nadeszła druga zwrotka czułam jakby muzyka stworzona była dla mojego pękniętego serca.
I won't, I won't, I won't
Cover the scar
I'll let 'em bleed
So my silence
So my silence won't
Be mistaken for peace
Am I wrong for wanting us to make it?
  -Mój Boże, kto to śpiewa? – zapytałam kompletnie oszołomiona zarówno tekstem jak i samym piosenkarzem.
  -Właściwie to ja – rzucił krótko składając pocałunek na moim ramieniu.
~*~ 
Rozdział nie do końca sprawdzony, naprawdę przepraszam. Jesteśmy już na momencie, w którym poznaliśmy główny sekret i talent Zayna - śpiew. Kolejny rozdział powinien pojawić się jeszcze w sierpniu