28 grudnia 2016

Rozdział 16

''Czarna sukienka z rajstopami pod spodem. Zaciągnąłem się ostatnim papierosem w mych ustach. Jest aktorką, ale wcale nie musi nią być. Język, zawsze przyciśnięty do twoich policzków. Podczas gdy mój język jest za zębami innej dziewczyny. Powiedz swojemu chłopakowi, jeśli mówi że ma problem, że ja jestem wegetarianinem i wcale się go nie boję. Ona chce mnie dotykać...Ona chce mnie kochać...Ona nigdy nie opuści mnie Nie ufaj dziwce. Nigdy nie ufaj dziwce. Nigdy nie zaufam dziwce...Bo i dziwka nigdy mi nie zaufa...''
~*~ 
  Dzień imprezy nadszedł szybko. Nawet dzisiaj analizowałam wszystkie za i przeciw. Chciałam pojawić się u Kit, by pokazać jej, że sytuacja z Malikiem nie robi na mnie wrażenia. Byłam jednak pewna, że spotkam tam mulata. Odkąd tak bestialsko potraktował mnie w swoim domu unikałam go jak ognia. Ze wszystkich sił starałam się nie myśleć o jego pełnych ustach. Być może ta domówka pomogłaby nam wyjaśnić sobie całą sytuację. Zayn był zmienny i nie potrafiłam go odgadnąć.
  Byłam idiotką. Nadal nią jestem. Mimo cierpienia jakie wyrządził mi chłopak, nadal go kochałam. Śniłam kilka razy o związku z nim. Wyobrażałam sobie jak mnie całuje i szepcze czułe słówka. Serduszko, które było już tak mocno zranione nadal szybciej biło na widok Zayna. Bo tak już jest. Kiedy się w kimś zadurzysz to właściwie nie zwracasz tylko uwagi na tą osobę. Śnisz i urzeka cię to, co sobie wyobrażasz. Tworzysz w głowie sceny, które nigdy się nie zdarzą tylko po to, aby na chwilę poczuć się szczęśliwą. Angażujesz się w to coraz mocniej tylko dlatego, że twoja chora psychika tak chce. Wiesz, że on nigdy nie obiecywał ci gruszek na wierzbie, ale przez ubzdurania tworzysz sobie nowy związek. Tak jest zawsze. Gdy ty już jesteś zakochana, on często nie wie kim jesteś. Nawet jeśli się znacie to dla niego to nic, a ty cierpisz z tej cholernej miłości.
  Nie obawiałam się tylko widoku Zayna na imprezie. Przeczuwałam, że spotkam tam także Veronicę a gorzej, Kaia. Po głowie wciąż krążył mi nasz głupi pocałunek. Byłam taka wściekła i roztrzęsiona. Pojawił się niespodziewanie i wykorzystał mój stan. Nie czułam się z tym dobrze, ba czułam się fatalnie. Wspomnienia naszego nieudanego związku wracały jak bumerang. Najgorsze było to, że ze wszystkim zostałam całkiem sama. Nie mogłam zaufać już nikomu. Vera straciła w moich oczach odbierając Malika. Nie byłam w stanie jej wytłumaczyć. Z resztą jaka przyjaciółka całowała się z chłopakiem, który podoba się właśnie tobie? To łamie wszelkie morale i prawa przyjaźni.
  Podłamana swoim życiem postanowiłam się przespać. To zawsze zabierało wszelkie problemy. Wówczas wyłącza się mózg a pojawiają się te piękne, nierealne historie.

~*~
  Ubrana w krótką czarną sukienkę i czerwone szpilki zadzwoniłam do drzwi Kit. Muzyka słyszalna była już na początku ulicy. Dziwiłam się, że sąsiadom to nie przeszkadza. Otworzyła ona, zaskoczona moją obecnością. Uśmiechnęłam się w podświadomości. Suka nie sądziła, że się zjawię.
  -No proszę, Rayna wyglądasz wyśmienicie – byłam pewna, że wypowiada to z sarkazmem.
  Odpowiedziałam jej nieszczerym komplementem i  weszłam do środka. Zapach alkoholu i papierosów od razu uderzył w moje nozdrza. Ludzi rzeczywiście było mnóstwo. W każdym kącie tworzyły się grupki. Niektórych kojarzyłam ze szkoły, inni byli mi całkiem obcy. W salonie na wielkim stole Mike zajmował się muzyką a pijani młodzi tańczyli. W kuchni natomiast Kit urządziła bar. Udałam się tam w pierwszej kolejności, bo wbrew pozorom było najciszej. Usiadłam na krzesełku i obserwowałam tłum. Nie było nikogo z kim mogłabym zamienić chociaż słowo. Oczekiwałam pojawienia się Zayna. To jemu chciałam udowodnić, że umiem bawić się dobrze bez niego. Znudzona obserwowaniem innych, poprosiłam o nalanie jakiegoś alkoholu. Miał dodać mi upragnionej odwagi.
  Tańczyłam wśród innych z czerwonym kubkiem w ręce. Z każdą minutą ta impreza robiła się coraz lepsza. Zdawałam sobie sprawę, że to przez wódkę. Kontrolowałam ile piję. Chłopak, który przed chwilą poruszał się niedaleko, teraz jeździł swoimi łapskami po moim ciele. Na początku sprawiało mi to przyjemność. Potem zrobiło się bardzo nachalne. Odepchnęłam go od siebie. Warknął w niezadowoleniu kilka niemiłych słów, którymi po alkoholu wcale się nie przejęłam.
  -Od kiedy pojawiasz się na takich imprezach? – zabrzmiał za mną znajomy głos.
  Przełknęłam rosnącą gulę w gardle i niepewnie się odwróciłam. Moim oczom ukazał się nie kto inny, jak Kai. Zawsze pojawiał się w najmniej odpowiednich momentach. Czasem wydawało mi się, że to jego specjalność.
  -Od kiedy Kit mnie zaprosiła – wymamrotałam niechętnie.
  Chciałam spokoju i Zayna. Nie hałasu i byłego chłopaka.
  -Pozwól, że postawię ci kolejnego drinka – pokiwałam głową, bo w sumie dlaczego nie?
  Pierwszy raz byłam na prawdziwej domówce i grzechem było tego nie wykorzystać. W ciszy udaliśmy się do kuchni. Uważnie obserwowałam przygotowanie trunku. Nie mogłam pozwolić na to, aby ktoś wrzucił do niego pigułkę. Byłam już lekko wstawiona, ale kontrolowałam sytuację. Kai z uśmiechem na ustach podał mi styropianowy kubek. Szybko przechyliłam go, a zawartość spłynęła po moim gardle pozostawiając gorycz. Wódka była wstrętna, ale miała w sobie magię. Potrafiła rozluźnić wszystkie mięśnie, łącznie z mózgiem. Po wypiciu żyłam chwilą a nie cholernymi wspomnieniami i marzeniami.
  -Zatańczymy? – zapytałam roześmiana.
  Teraz radość dawało mi wszystko. Nawet chwile spędzone z byłym chłopakiem. Udaliśmy się na środek parkietu i ocierając się o siebie wsłuchiwaliśmy się w słowa piosenki. Nie przeszkadzało mi to, że jego ręce znalazły się na moich pośladkach. Dzisiaj byłam wyzwoloną siedemnastolatką. Kai całował mnie po szyi a ja ucieszona tym co robi, odchylałam ją coraz bardziej. Wyprostowałam się i wtedy ujrzałam osobę, dla której tu przyszłam.
  Zayn tu był, na drugim końcu salonu taki mroczny i wściekły. Zaciągał się papierosem przeszywając mnie swoimi czarnymi oczami. Mój plan się powiódł, był zazdrosny. Obok pijanego Malika momentalnie pojawiła się gospodyni imprezy. Obejmował ją mocno myśląc, że robi to na mnie jakiekolwiek wrażenie. Wtuliłam się za to bardziej w spocone ciało bruneta. Gdy zaczął zachłannie całować Kit, musiałam odwrócić wzrok. Skupiłam się na partnerze czerpiąc z tego tańca jak najwięcej korzyści. Wraz z końcem piosenki udawałam się po nową dostawę alkoholu. Widok Malika mocno mnie zestresował. Rozmawiałam z Kaiem przy barze czując siłę wódki. Obraz zrobił się wyraźniejszy a muzyka głośniejsza. Nie byłam pewna ile wypiłam, ale czułam się wspaniale, żywo.
  Poczułam jak ktoś odciąga mnie od mojego rozmówcy. Zniesmaczona spojrzałam na upierdliwą osobę. Gorzej być nie mogło.
  -Przestań zachowywać się jak szmata – usłyszałam od Very.
  Wytrzeszczyłam oczy gdy te słowa do mnie dotarły. Jak śmiała się odzywać? Wściekła odepchnęłam ją od siebie. Nie sądziłam, że mam tak dużo siły. Moja była przyjaciółka upadła niedaleko nas. Mike przyciszył muzykę widząc napiętą atmosferę. Rzuciłyśmy się na siebie jak zwierzęta w klatce. Wyrywałam włosy blondynce i biłam ją po twarzy. Wyrzucałam z głębi wściekłość i cierpienie jakim mnie obdarzyła.
  -Nienawidzę cię  - rzuciłam głośno sapiąc.
  Zaatakowałam ją ponownie rządna pokazania jej kim dla mnie jest. Zawiodłam się na niej jak na nikim innym. Veronica także wpadła w szał. Oddawała mi ciosy, lecz nie poddawałam się. Ludzie wokół dopingowali byłą przyjaciółkę.
  -Dość tego – warknął wściekły Zayn pojawiający się w pomieszczeniu.
  Odciągnął mnie do innego pokoju. Momentalnie wszystko zaczęło boleć. Czułam jak puchną mi usta i tworzą się siniaki. Chcąc załagodzić fizyczne cierpienie sięgnęłam po stojący niedaleko kubek z alkoholem. Wypiłam duszkiem jego zawartość. Malik i kilka innych osób przyglądali mi się. Wszyscy się darli a muzyka na nowo grała. Tylko mulat ciągle obserwował. Upadłam na ziemię nie będąc w stanie utrzymać się na swoich nogach. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Pociągnął mnie za ramię chcąc postawić do pionu. Nogi miałam jak z waty, ciągle odmawiały posłuszeństwa.
  -Ray, zachowuj się kurwa normalnie – rzucił ostrym tonem sadzając mnie na kanapie.
  Nie musiał się mną zajmować. Mógł wrócić do swojej puszczalskiej blondynki. Ona była idealna, ja pijana i głupia. Nagle ryknęłam niepohamowanym śmiechem. Jego grymas na twarzy musiał to spowodować.
  -Nie sądziłem, że można upaść tak nisko.
  -Jak śmiesz mnie oceniać? To przez ciebie ta bójka – wybuchłam urażona jego stwierdzeniem.
  Tym razem to on się zaśmiał. Był taki irytujący. Seksowny także. Alkohol wzbudzał we mnie chore pożądanie. Co było nie tak z moją psychiką? Obrażał mnie i krzywdził a i tak pragnęłam pocałunku.
  -Miałaś być tylko dłuższą zabawą, podobnie jak twoja przyjaciółka – specjalnie wypowiadał to w taki sposób aby jak najbardziej bolało.
  -A co z Kit? – zapytałam głupio.
  -Jest zawsze wtedy gdy potrzebuję relaksu. Nie oszukujmy się, do ciebie nie przyjechałbym po przegranej w kasynie.
  Zobaczył, że nie rozumiem jego słów. Zbliżył się tak, że miałam przystojną twarz centymetry od mojej.
  -Jesteś delikatna, Kit to twoje przeciwieństwo. Nie boję się, że skrzywdzę ją podczas seksu bo postawiliśmy jasno czego od siebie oczekujemy. To was różni, malutka – cmoknął mnie w nos wywołując stado motyli w brzuchu.
  -Jesteś chory – skomentowałam krótko.
  Siły wróciły do moich nóg. Zebrałam się w sobie i zostawiłam go samego. Po bolesnych słowach z ust Malika, musiałam się napić. Moje serce krwawiło, znowu. Przy barze ponownie spotkałam Kaia. Historia lubi się powtarzać. Piliśmy wspólnie drinka za drinkiem, aż straciłam rachubę. Byłam tak bardzo pijana, że jego zbliżająca się twarz pozbawiona była konturów. Już mieliśmy się pocałować, lecz ktoś odepchnął mnie do tyłu powodując zderzenie z podłogą. Zakręciło mi się w głowie z powodu nagłej sytuacji. Wszelkie siły na dobre ze mnie odpłynęły, wszystko było rozmazane. Przed oczami ujrzałam nogi Zayna, a dokładniej jego krocze. Ludzie krzyczeli i śmiali się z mojej pozycji. Miałam wszystko gdzieś, potrzebowałam pomocy. Wyciągnęłam nawet do mulata dłoń oczekując, że mnie podniesie. Ku mojemu zaskoczeniu otrzymałam od niego siarczystego policzka. Dopiero gdy ponownie na niego spojrzałam, tym razem ze łzami w oczach, podciągnął mnie. Bez słowa szedł w kierunku korytarza.
  Szłam po schodach. Nie byłam pewna czy widzę przed sobą Zayna czy Kaia, a może kogoś innego. Wszystko traciło kontury a ja byłam zbyt słaba by zapytać o tożsamość. Weszliśmy do ciemnego pokoju. Cisza uderzyła w moją głowę jak młot. Oparłam się o ścianę.
  -Co się z tobą stało? – zapytał osobnik płci męskiej. Wiedział, że nie będę w stanie mu odpowiedzieć. – Imprezy nie są dla ciebie, Ray.
  Nie potrafiłam skupić myśli by rozpoznać ten głos. Podeszłam do chłopaka jeżdżąc rękami po jego twarzy. Alkohol znów dodawał mi odwagi.
  -Kimkolwiek jesteś, pocałuj mnie – rzuciłam radosnym głosem.
  -Nie wierzę, że jesteś aż tak pijana – zaśmiał się, ale to zrobił.
  Całowaliśmy się zachłannie i dokładnie. Miałam spowolnione ruchy dlatego szybko objął kontrolę nad moim językiem. Jego ręce błądziły od karku do pośladków. Czułam jak rozpalam chłopaka każdym pocałunkiem. Skierował swoje całusy na moją szyję i dekolt. Czerpałam przyjemność z tego jak szczypał i podgryzał mi skórę. Rozpiął moją sukienkę a ja nie wstydziłam się tego, że jestem w bieliźnie. Pragnęłam się z nim kochać.
  -Musisz być bardzo cicho, skarbie – ktoś kiedyś tak do mnie mówił tylko pamięć nie chciała mi powiedzieć kto.
  Odwrócił mnie tyłem do siebie i masował moje piersi. Drugą ręką odchylał figi, które miałam na sobie. Nie byłam pewna czy pozbył się swoich ubrań. W takim stanie niczego nie byłam pewna. Po chwili poczułam gwałtowne pchnięcie i falę bólu rozlewającą się po brzuchu. Łzy mimowolnie płynęły z moich oczu. Szeptałam by przestał, ale on tylko przyspieszał. Cierpienie fizyczne było nie do wytrzymania. Chciałam krzyknąć, ale zatkał mi dłonią usta. Robił to brutalnie i sadystycznie. Seks nie sprawiał mi żadnej przyjemności, byłam jak przedmiot. Mój kochanek przez cały czas mnie podduszał wywołując przyjemność tylko sobie.
  Usłyszałam jego cichy jęk domyślając się, że już po wszystkim. Klepnął mnie w tyłek powodując kolejny już dzisiaj upadek. Widziałam przez mgłę jak zakłada spodnie, potem wychodzi i trzaska drzwiami. Zostałam sama nieświadoma wówczas tego, co się stało. 



~*~
UWAGA UWAGA
To był najważniejszy rozdział opowiadania, tak zwany punkt kulminacyjny
O mój Boże Rayna została zgwałcona nie wiadomo przez kogo...
Do następnego <3


23 grudnia 2016

Rozdział 15

''Z tego wszystkiego co dzieje się dzisiaj, nie wiesz czy przychodzisz czy odchodzisz. Myślisz że jesteś na właściwej drodze. Życie wzdłuż podszewki lustra nie rozbija go. Patrz na mnie kiedy do ciebie mówię. Widzę krew w twoich oczach, widzę skrywaną miłość. Widzę ból ukryty w twojej dumie, widzę że nie jesteś usatysfakcjonowany. I nie widzę nikogo innego, widzę samego siebie. Patrzę w lustro na ścianie, znowu tu jesteśmy. Przez mój wzlot i upadek. Byłeś moim jedynym przyjacielem. Mówiłeś mi, że oni potrafią zrozumieć człowieka którym jestem. Więc dlaczego jesteśmy tutaj, znowu ze sobą rozmawiając?''
Lil Wayne & Bruno Mars - Mirror
~*~

  Kilka dni później byłam w stanie odgonić od siebie myśli o zdradzie. Czułam się coraz lepiej. Poradziłam sobie z tym ogromnym problemem całkiem sama. Mimo wszystko nadal unikałam przyjaciółki i chłopaka. Nie odbierałam telefonów, nie otwierałam drzwi i nie odpisywałam na wiadomości. Czytałam książki, słuchałam muzyki, śpiewałam i nadrabiałam zaległości w nauce. Ten napięty grafik pozwolił mi się uspokoić. Przez ten czas zdążyłam podjąć odważną decyzję. Chciałam pójść na imprezę Kit. Przeczuwałam, że pojawi się tam także Malik. To jemu zamierzałam udowodnić, że jestem silna.
  Mimo wszystko po szkole nie wróciłam do domu. Błąkałam się po centrum Bristolu szukając uspokojenia. Podczas jednej z przerw z daleka zauważyłam Zayna, pierwszy raz od dawna. To wzbudziło we mnie niepokój, smutek i gniew. Sama się zdziwiłam, że nogi zaprowadziły mnie prosto pod jego dom.
  W ogromnej posiadłości w kilku pomieszczeniach świeciło się światło. Zastanawiałam się czy Malik ma gości. Odczułam chęć rozmowy z mulatem. Tęskniłam za jego odważnym zachowaniem i szczerymi słowami. Mimo tego, że mnie zranił potrzebowałam go przy sobie. Ogromny żal czułam do przyjaciółki, chłopak był w stanie ukoić na chwilę moje nerwy.
  Dopiero po kilkunastu minutach odważyłam się zadzwonić do drzwi. Standardowo otworzyła je służąca, która już zdążyła mnie poznać. Na pytanie czy jest Zayn, odpowiedziała uśmiechem. Cieszyłam się, że wpuściła mnie do środka.  Znów w oczy rzuciło mi się bogactwo. Po chwili w korytarzu pojawiła się nieznajoma mi kobieta. Była wysoka i zadbana. Miała długie, ciemnobrązowe włosy. Była bardzo podobna do Zayna, to musiała być Sydney jego ukochana siostra. Wpatrywała się we mnie zaskoczona moją obecnością.
  -W czym mogę pomóc? – zapytała miłym głosem.
  Na pierwszy rzut oka wydawała się kompletnym przeciwieństwem brata.
  -Chciałabym porozmawiać z Zaynem, jeśli to możliwe – odpowiedziałam spokojnie.
  W tej samej chwili obok siostry stanął chłopak. Widziałam, że jest wściekły. Najwyraźniej przerwałam im jakieś spotkanie.
  -Braciszku twoja koleżanka chciała z tobą porozmawiać. Może wyjdziecie na taras? – zaproponowała.
  Malik podszedł do mnie bez słowa. Wykonał jednak prośbę Sydney i chwycił mą dłoń. Przeszliśmy w trójkę do głównej części domu. Przy stole siedziała jeszcze jedna osoba. Szybko domyśliłam się, że mulat zaprosił Kit na kolację do własnego wnętrza. Musiał traktować ją poważnie, skoro postanowił przedstawić blondynkę swojej siostrze.
  Kiedy byliśmy już na zewnątrz on zajął miejsce na podłodze i ostrym wzrokiem mnie zlustrował. Pożałowałam, że przyszłam. Nie odzywaliśmy się ale wiedziałam, że jest wściekły. Wyjął z tylnej kieszeni paczkę papierosów i odpalił jednego. Od razu przypomniała mi się scena na parkingu.
  -Domyślam się dlaczego tu przyszłaś. Jesteś zbyt żałosna Ray by rozdrabniać się nad sytuacją. Zrozum, że nigdy nie obiecywałem ci cudownego związku i nieskończonej miłości – warknął ostro zaciągając się tytoniem.
  Chciałam udawać, że mnie to nie ruszyło. Był podły, kompletnie pozbawiony uczuć. Specjalnie chciał mnie zranić.
  -W takim razie dlaczego Veronica, do cholery! – krzyknęłam nie wytrzymując napięcia. – Mogłeś tak jak teraz udowodnić mi, że to Kit jest ode mnie lepsza. Zachowałeś się podle zabierając mi przyjaciółkę. Żałuję, że kiedykolwiek ci uwierzyłam. Nie zasługujesz na żadne szczęście – pod wpływem krzyków łzy popłynęły po mych policzkach.
  Malik w odpowiedzi zaśmiał się. Z każdą upływającą minutą coraz bardziej mnie lekceważył. Podniósł się z tarasowych kafelek i obojętnym krokiem podszedł do mnie. Gdy był tak blisko przypomniał mi delikatny dotyk jego ust. Oparł swoje czoło o moje. Dzieliło nas tylko kilka centymetrów, ale on był wściekły. Przypominał dzikie zwierzę w chwili ataku.
  -Problem tkwi tylko w tobie, Ray.
  Gdy usłyszałam to niszczące zdanie, nie wytrzymałam. Zamachnęłam prawą ręką i wymierzyłam mu siarczystego policzka. Papieros wypadł z jego ust i wylądował gdzieś na trawie. Nie patrzył na mnie, ale aż sapał ze wściekłości.
  -Nienawidzę cię – powiedziałam pod nosem i prędko uciekłam w kierunku wejścia do salonu.
  Ruszył za mną, ale ja ani na chwilę się nie odwróciłam. Ze łzami w oczach minęłam Kit z triumfującym uśmiechem na twarzy. Gdy miałam już wyjść, na drodze pojawiła się Sydney. Od razu dostrzegła mój smutek.
  -Co się stało? – zapytała cicho smutnym głosem.
  Zachowywała się tak jakby chciała mi pomóc. Pokręciłam przecząco głową nie zamierzając się tłumaczyć. Postanowiła w ciszy odprowadzić mnie do drzwi. Dopiero gdy byłyśmy po za zasięgiem pary, odezwała się:
  -Przykro mi, że mój brat cię zranił. Nie jesteś pierwszą tak potraktowaną i na pewno nie ostatnią. Zayn to zwykły łajdak, któremu sprawia to przyjemność.
  Uśmiechnęłam się do niej przez łzy. Utwierdziłam się w przekonaniu, że Sydney jest przeciwieństwem swojego brata. Wyszłam z ich domu i przez całą drogę nie mogłam się uspokoić. Było bardzo ciemno, a ja błąkałam się po mieście. Pijąc kawę na wynos zauważyłam znajomą postać. Tylko pech mógł chcieć bym znów spotkała byłego chłopaka. Usiadł obok mnie na ławce, bo pewnie zauważył jak kiepsko wyglądam.
  -Nadal przejmujesz się tym Malikiem? – zapytał.
  Nie miałam siły się z nim kłócić. Zbyt wiele życia zabrała ze mnie konfrontacja z Zaynem. Pokiwałam głową upijając kawę. Siedzieliśmy w ciszy. Nagle poczułam niepohamowaną chęć. Bez słowa pocałowałam Kaia mocno prosto w usta. On nie odmówił, a wręcz odwzajemnił. Musiałam chociaż na chwilę złapać więź z kimś innym.
~*~
  Następnego dnia w szkole znów musiałam udawać, że jestem silna. Niektórzy śmiejąc się patrzyli na mnie. Unikałam zarówno Zayna jak i Kaia. Nie żałowałam, że całowałam się z byłym chłopakiem. Bałam się jednak, że dla bruneta może to coś znaczyć. Moje zranione serce nie było w stanie walczyć z Parkerem. Kiedy zadzwonił dzwonek na obiadową przerwę postanowiłam schować się w toalecie. Pożałowałam swojej decyzji gdy spotkałam tam Kit. Od razu przypomniałam sobie jej zadowoloną minę gdy wychodziłam z willi Zayna.
  -Cieszę się, że cię widzę – odezwała się radośnie.
  Spojrzałam na nią zaskoczona nie rozumiejąc o co jej chodzi. Wiedziałam jednak, że znów zechce mi dopiec.
  -Daj mi spokój.
  -Oh, ależ nie Rayno. Dzięki temu, że tak mocno zdenerwowałaś Zayna w łóżku był niezwykle cudowny. Dodatkowo jego siostra musiała wrócić do pracy i mieliśmy cały dom dla siebie. Uprawialiśmy seks na stole, na podłodze, na kanapie. Był bardzo dziki, podobało mi się to.