17 maja 2020

Rozdział 1

''Pamiętasz te mury, które zbudowałam? Kochanie, teraz one się walą i nawet nie stawiały żadnego oporu. Nawet nie wydały żadnego dźwięku. Znalazłam sposób, by wpuścić cię do środka, ale tak naprawdę nigdy nie miałam wątpliwości, stojąc w świetle twojej aury, że teraz mam swojego anioła.To tak, jakbym się przebudziła. Łamiesz każdą zasadę, którą miałam. To ryzyko, które podejmuję, nigdy cię od siebie nie odsunę...''

 Melanie

  Zastanawiałam się kiedyś ile jeszcze razy będę przeżywać pierwszy dzień w nowej szkole. Już dawno przestałam się tym ekscytować. Początkowo brzmiało świetnie, inni znajomi, nauczyciele, wymagania. Problem pojawiał się wraz z przywiązaniem, ponieważ niedługo po tym jak gdzieś poczułam się naprawdę jak w domu, mój tata oznajmiał, że czas się przeprowadzić. Jako grzeczna córka nie mogłam mu się sprzeciwić. W taki oto sposób trafiliśmy do Bristolu. W porównaniu z Londynem, Paryżem i Madrytem, w których mieliśmy przyjemność rezydować całkiem niedawno, tu było dość spokojnie. Liczyłam, że zostaniemy w tym miejscu na dłużej, ale wszystko zależało od tego ''czy ktoś z zewnątrz nie dowie się co robię naprawdę'', cytując ojca. 
  Kilka pierwszych dni w Bristolu spędziłam na dekorowaniu domu i nauce samoobrony pod okiem ochroniarza Johna. Nie mogłam pójść na spacer poza granice posiadłości póki pan Flores nie był pewny, że nic mi nie grozi. Zaczynałam podejrzewać u niego zmiany w psychice, ale nie pozostało mi nic prócz podporządkowania się jego zasadom. Wiedziałam, że to co i z kim robi może odbić się na mnie, on również. Z tego powodu kupił tu dom na obrzeżach miasta, wręcz w prywatnym lesie, postawił przysłowiowy mur, zamontował masę kamer, aż wreszcie zatrudnił umięśnionych mężczyzn do ochrony jedynej córki.
   Początkowo, jeszcze w Madrycie, moich dwóch ochroniarzy chodziło ze mną do szkoły. Upokarzający był fakt, że byli wszędzie tam gdzie ja. Z uwagą pilnowali tego z kim rozmawiam, co robię, a także węszyli potencjalnych wrogów. O ile moje koleżanki były zachwycone, bo ''przecież oni zrobią wszystko co zechcesz'', nie odczuwałam tego w ten sposób. Każdego dnia moja prywatność była naruszana, a ja nie mogłam mieć o to do nich pretensji. Robili przecież to, za co płacił im tata. W końcu po kilkugodzinnej rozmowie i ostrej wymianie argumentów udało mi się go przekonać, aby zrezygnował z ochrony w szkole. 
  -Melanie, wiesz dobrze, że jesteś moim oczkiem w głowie - każde śniadanie zaczynał tymi słowami. 
  Jak byłam małą dziewczynką uśmiechałam się słysząc jak wyraża swoją miłość. Z czasem jednak zrozumiałam, że nie tylko chce zastąpić mi matkę ale i próbuje wynagrodzić wszelkimi sposobami to, czym się zajmuje. 
  Szybko przejrzałam co ma na myśli.
  -Nie masz się o co martwić. To nie jest pierwszy raz kiedy idę do nowej szkoły.
  -Jednak nigdy nie mieszkaliśmy w Bristolu. Kto wie co spotka nas tutaj - odpowiedział popijając czarną kawę.
  Zawsze miał gotowy kontrargument.  
  -Cóż, mam nadzieję, że niczego złego nie doświadczymy. Ciągłe przeprowadzki są męczące - jęknęłam poprawiając koszulę.
  -Chciałbym się wreszcie ustatkować, skarbie - odpowiedział wstając od stołu.
  Rozmowa została zakończona. Cmoknęłam go w policzek i ruszyłam w stronę czekającego już przy drzwiach Johna. Mimo, że się do niego uśmiechnęłam on stał niewzruszony. Czasem zastanawiałam się kim jest, czy ma rodzinę, jak doszło do tego, że został moim osobistym ochroniarzem. Ilekroć zaczynałam temat inny niż samoobrona i szkoła, mężczyzna odpowiadał wymijająco. Frustrował mnie więc fakt, że nie miałam z kim porozmawiać.
  Podświadomie liczyłam na to, że znajdę koleżankę lub dwie by wreszcie przestać czuć się samotną. Co z tego, że miałam wszystko czego zapragnęłam, jeśli były to wyłącznie rzeczy materialne. Kochający ojciec z brudnym sekretem też nie wystarczy nastolatce.
  -Proszę zadzwonić kiedy panienka będzie chciała wrócić do domu - odezwał się John pierwszy raz odkąd wyjechaliśmy z posiadłości.
  Pokiwałam głową jednocześnie wkładając słuchawki do uszu. Poprawiłam marynarkę po czym ruszyłam w stronę kolejnej ''nowej'' szkoły. 
  Mijałam grupki uczniów, wśród których dostrzegłam sportowców, cheerleaderki, przysłowiowych kujonów. Było też masę ludzi samotnych. 
  Skierowałam się do sekretariatu czując się obserwowana jak zwierzę w klatce. Nie sądziłam, że pojawienie się kogoś nowego w tak dużej szkole wzbudzi sensację. Odebrałam plan zajęć wraz z mapą budynku i ruszyłam w poszukiwaniu klasy od literatury. Miałam nadzieję, że pan Spar nawet nie zauważy mojej obecności. Co prawda lubiłam ten przedmiot. Dużo czasu spędzałam na czytaniu klasycznej literatury i nie tylko. Nie chciałam już w pierwszym dniu wyjść w oczach rówieśników na przemądrzałą. Nie miałam pewności ile pomieszkam w Bristolu.
  Podeszłam do tablicy ogłoszeń licząc na ciekawe wiadomości z życia szkoły. Znalazłam informacje o konkursach, osiągnięcia drużyny sportowej oraz zgłoszenie na wycieczkę do Londynu. Nie ma nic wyjątkowego w tym mieście - pomyślałam mając na uwadze fakt, że mieszkałam tam niedawno.  Moje zainteresowanie wzbudził tekst na samym dole.

PODZIĘKOWANIE
Jako dyrektor szkoły pragnę podziękować każdemu uczniowi, który zjawił się na pogrzebie tragicznie zmarłej Rayny Sulez. Mimo, że nie miała zbyt wielu przyjaciół jestem pod wrażeniem tego, jak potrafiliście się zjednoczyć by pożegnać uczennicę. Do moich podziękowań dołącza się też mama świętej pamięci Rayny.
Dyrektor Stawkin

  -Nim zaczniesz zastanawiać się co się stało, oświecę cię - usłyszałam za sobą damski głos. - Zabiła się.
  Odwróciłam się i ujrzałam niewysoką dziewczynę z popielatymi włosami. Ubrana była w krótką sukienkę podkreślającą szczupłą sylwetkę i uwydatniającą kształtny biust. Wyróżniała się też makijażem. Czerwona szminka kontrastowała z różowym eyelinerem na powiekach. Nie była to zbyt wymagająca szkoła, skoro uczennice mogły się tak pokazywać.
  -Dzięki - mruknęłam. 
  Mimo, że właśnie dowiedziałam się o samobójstwie tej dziewczyny, nie mogłam powstrzymać się od myśli dlaczego to zrobiła. Za sprawą taty nie bałam się śmierci. Przerażał mnie jednak fakt, że ktoś musi być tak głęboko nieszczęśliwy, zdołowany, samotny by targnąć na swoje życie. 
  -Jestem Kitty Randall, ale ludzie mówią na mnie Kit - wyciągnęła do mnie rękę wytrącając moje myśli.
  Nie była wymarzoną nową koleżanką, ale już dawno nauczyłam się aby nie oceniać nikogo ani niczego z zewnątrz. Ja również z pozoru wyglądałam na spokojną i ułożoną, a prawda była zupełnie inna.
  -Melanie Flores - uśmiechnęłam się. Dobrze było porozmawiać z kimś kto nie jest ochroniarzem ani rodzicem. - To mój pierwszy dzień i nie jestem pewna gdzie znajdę klasę pana Spara. Może mogłabyś mi pomóc?  - dostrzegłam, że nadal ludzie dziwnie na mnie patrzą.
  -To twoja szczęśliwa chwila, bo właśnie mam tam lekcję - odpowiedziała po czym ruszyła przed siebie.
  Uznałam to za ''chodź za mną''. Kitty musiała być dość popularna. Co druga osoba uśmiechała się do niej, a ta szła niewzruszona. Wyjęłam z kieszeni telefon dostrzegając dwa nieodebrane połączenia od taty. Pewnie chciał wiedzieć jakie są moje odczucia. Póki co były mieszane. Nie byłam przyzwyczajona do takiej ilości skrajnie różnych ludzi. Pomalowani chłopcy, dziewczyny z szalonymi fryzurami, a wśród tego zagubiona ja. Odrzuciłam kolejne połączenie wiedząc, że w domu czeka mnie reprymenda dotycząca nieodpowiedzialnego zachowania.
  Kit pokazała mi właściwe drzwi, po czym gdzieś zniknęła. Wzięłam głęboki wdech szykując się na ciekawskie spojrzenia klasy. Przybrałam pewną siebie minę wchodząc do środka. Do rozpoczęcia lekcji pozostało kilka minut, które spędziłam czytając poprzednie tematy zajęć. Przenoszenie się w trakcie roku szkolnego nie było najlepszym pomysłem. Czułam się jakbym wpadła w środek idealnej całości. Nie wspominając o ogromnej partii materiału, którą musiałam nadrobić.
  -Witam państwa bardzo serdecznie - dostrzegłam mężczyznę po trzydziestce w czarnej koszuli. On mnie również, bo już po chwili dodał - Widzę nową twarz. Zapraszam panienkę na środek klasy, chcemy czegoś się dowiedzieć.
  Przeklęłam w duchu. Co miałam mu powiedzieć? ''Cześć, jestem Melanie, przeprowadziłam się tutaj w zasadzie z całego świata, bo mój ojciec prowadzi nielegalny biznes i często musimy uciekać''? 
  Podeszłam do niego niechętnie choć z uśmiechem. Miejmy już z głowy tę szopkę.
  -Jestem Melanie Flores. Przeprowadziłam się do Bristolu dwa tygodnie temu z tatą - zaczęłam nim bezczelnie przerwał mi jeden z uczniów.
  -A co z mamą?
  Klasa momentalnie ucichła. Sprawdzali mnie. Niestety ku ich niezadowoleniu ja uwielbiałam takie gry słowne.
  -Cóż, nie mam pojęcia. Może żyje, a może leży w grobie na końcu świata. Nigdy jej nie poznałam, więc nie ma dla mnie znaczenia. Czy taka odpowiedź jest wystarczająca? - spojrzałam na chłopaka wyczekująco.
  I ja poczułam się obserwowana. Nie był to jednak pusty wzrok jak u większości siedzącej naprzeciwko. Wręcz czarne oczy wpatrywały się we mnie wiercąc dziurę w duszy. Ułamki sekund utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy nim ujrzałam więcej. Przystojny Mulat o pełnych, malinowych ustach, kruczoczarnych włosach i kilkudniowym zaroście. Nie trzeba było go znać by dostrzec tą tajemniczą aurę wokół. Sprawiał wrażenie obojętnego na otaczający świat. Był śmiertelnie poważny. Zero uśmiechu, zero ruchu. 
  -Myślę, że to pytanie było nie na miejscu, Tony - nasz kontakt wzrokowy przerwał nauczyciel. - Melanie zajmij proszę miejsce.
  Wróciłam do ławki obserwowana nie tylko przez wścibskich uczniów, ale i chłopaka ''tajemnica''.  
  Pan Spar zaczął wprowadzać nas do lektury Przeminęło z wiatrem. Mimo, że Margaret Mitchell nie była Angielką, jej dzieło było skierowane do całej ludzkości. Pod wieloma względami pozostawało aktualne aż do teraz. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, że omawialiśmy tę powieść w angielskiej szkole.
  -Spróbujcie indywidualnie znaleźć trzy cechy idealnie pasujące do Scarlett O' Hary. 
  Zaczęłam zastanawiać się kim była dla mnie. Synonimem siły? Odwagi? A może determinacji? Była autorytetem, moim wzorem do naśladowania, choć póki co ja zdawałam się jej kompletnym przeciwieństwem.
  Pan Spar poprosił kilka osób o swoje sugestie. W większości powtarzały się. Z pewnością na długo zapamiętam wypowiedź Kitty: '' piękna, wysoka, czarująca''. Najwyraźniej nie zgłębiła sensu prośby nauczyciela.
  -Melanie, kolej na ciebie. 
  Uśmiechnęłam się. O swojej ulubionej literackiej postaci mogłabym mówić bez przerwy.
  -Według mnie Scarlett początkowo nie dostrzegała co rzeczywiście w życiu jest ważne. Zwracała uwagę na wygląd, robiła wszystko by Ashley ją pokochał, mimo tego, że nie uważał jej za kandydatkę na żonę. Nawet jak wyjechał, jak znalazł inną kobietę, ona pozostała wierna uczuciowi. Każde kolejne małżeństwo traktowała jako próbę zapomnienia o miłości życia, zawsze bezskutecznie. Wszystko uległo zmianie kiedy musiała zatroszczyć się o rodzinę. Wtedy z dziewczynki przeistoczyła się w kobietę. Nie zwykłą gospodynię, ale autorytet. Dlatego dla mnie Scarlett jest przede wszystkim wyrazista, uparta, prawdziwa.
  Gdy skończyłam, przez chwilę nikt się nie odezwał. Nauczyciel nie spodziewał się pewnie tak rozbudowanej wypowiedzi.
  -Scarlett była próżna, zapatrzona całe życie w jednego mężczyznę. Cierpiała mimo wyraźnego odrzucenia Ashley'a. Nawet kiedy miał dziecko z inną kobietą, jej wydawało się, że wciąż mogą być razem, wręcz go dręczyła. To jest dla ciebie wzór? 
  Spojrzałam w kierunku, z którego przyszła zaskakująca odpowiedź. Ten sam tajemniczy chłopak przyglądał mi się z jeszcze większą intensywnością. Czekał aż wdam się w spór, ale ja nie zamierzałam spełniać jego zachcianek.
  Kimkolwiek był czułam, że ta znajomość okaże się burzliwa.



~*~
  Dzień dobry.
Tak prezentuje się pierwszy rozdział. Chciałam was trochę wprowadzić do rzeczywistości w jakiej żyje Melanie + nawiązać do 1 części wspominając o Raynie. Ci, którzy za nią tęsknią niech się nie martwią, bo stanie się tutaj kluczową postacią. Mam nadzieję więc, że przypomnieliście sobie poprzednie 21 rozdziałów i epilog. 
Czasowo znajdujemy się jakieś 2/3 tygodnie po pogrzebie Ray. 
Kolejny rozdział będzie z perspektywy Zayna.
Pamiętacie epilog, w którym Malik mówi, że poderwał kujonkę (Raynę) i może znajdzie sobie następną? 
A i jakby kogoś interesowała postać Melanie to jest to Carla ze Szkoły dla elity (Ester Exposito) bo po prostu zakochałam się w wyglądzie tej aktorki + postaci jaką grała w tym serialu
Do kolejnego
Buziaki
 

4 maja 2020

Prolog

Zayn

  Spojrzałem na odbicie w lustrze i skrzywiłem się. Od dłuższego czasu nie widziałem siebie w garniturze. Ten elegancki wygląd nie pasował do mojej mrocznej natury. Gdyby decyzja należała do mnie, zapewne założyłbym skórzaną kurtkę, markowy t-shirt i dżinsy. Jednak w tej sytuacji postanowiłem ustąpić Sydney. Od dawna chodziła struta, wręcz przytłoczona wszystkimi wydarzeniami. Wydaje mi się, że zaczynała wątpić, że tym razem uratuje mój tyłek.
  Droga minęła nam w ciszy. Chyba żadne z nas nie wiedziało co w tej chwili powiedzieć. „Do widzenia?” „Do zobaczenia?” A może „uda się?” To była wielka niewiadoma. Będąc szczerym chciałbym, aby było już po wszystkim. Ludzie nie mogli długo myśleć, że Malik został pokonany.
  -Cokolwiek się stanie, będę przy tobie, Zayn - powiedziała Sydney wręcz powstrzymując łzy.
  Nie byłem do końca pewny czy to co mówi jest prawdą. Faktem było, że zniosła wiele, ale czy byłaby w stanie odwiedzać młodszego brata w więzieniu? Czy jako opiekun nie plułaby sobie w brodę jednocześnie zastanawiając się gdzie popełniła błąd?
  -Nie chcę byś obwiniała siebie o moje czyny. Niektórzy ludzie po prostu rodzą się źli, ja jestem tego doskonałym przykładem -odpowiedziałem.
  Nigdy nie zastanawiałem się dlaczego taki jestem, choć ta myśl nie była zupełnie abstrakcyjna.
  -Zayn, obiecaj mi, że jeśli wszystko skończy się dobrze, zmienisz się.
  Zaśmiałem się cicho.
  -Sydney, wiesz, że to niemożliwe.
  Zamilkła i nie odezwała się już do rozpoczęcia ostatniej rozprawy.
  Zająłem swoje miejsce, to samo co na każdym przesłuchaniu. Gdyby proces trwał dłużej pewnie zacząłbym się tu czuć jak w domu.
  Niedługo później pojawiła się sędzia, a zaraz za nią grupa ludzi, od której zależała moja przyszłość.
Dla mnie common law* to istny paradoks. Jak osoby, które nienagannie zachowują się na co dzień są w stanie zrozumieć kogoś takiego jak ja? Czy ktokolwiek z nich zrobił w życiu coś złego? Dlaczego moje postępowanie oceniane jest pod względem winy przez ten marny czynnik społeczny?
  Zamyśliłem się na tyle, że nie usłyszałem jak przewodniczący zaczął wygłaszać mowę. Ocknąłem się w odpowiednim momencie by doszło do mnie jedno słowo:
  -Niewinny.
*prawo precedensowe w Anglii i USA
~*~ 
Dzień dobry.
Wiem, że jest to dla was zaskoczenie, dla mnie również. Nim zadacie jakiekolwiek pytania, pozwólcie, że sama co nieco wyjaśnię.
Zaczęło się od tego, że przeczytałam wiadomość o ciąży Gigi. To spowodowało u mnie chęć do wspomnień. Czytałam jakieś stare opowiadania o Zaynie aż trafiłam na swoje. Przeczytałam Without love w 2 godziny i poczułam niedosyt. Wtedy mnie olśniło. Pomysł na 2 część wpadł nagle i od razu postanowiłam go zrealizować. Wiem, że minęły 3 lata ale temat, który był poruszany i będzie poruszany jest nadal aktualny
Co do prologu, chciałabym byście nie myśleli, że to wszystko dla Zayna będzie takie proste. Długa droga przed nim by usłyszeć to rzekomo zbawienne słowo
Jeśli pojawią się jakiekolwiek pytania, zapraszam.
Buziaki

28 stycznia 2017

Epilog

ZAYN 



  Obserwowałem wszystko z daleka tak, aby nikt mnie nie dostrzegł. Ubrałem się w garnitur, a w ręce miałem czerwoną różę. Uczucie pustki zmusiło mnie bym pojawił się na pogrzebie Ray. Przyszło niewiele osób, bo ona nigdy nie starała się zaaklimatyzować w szkole. Widziałem jej płaczącą matkę, którą trzymała równie smutna Veronica. Nawet ten kutas Kai stał nieopodal, lecz nie wyglądał na cierpiącego. Śmiać mi się chciało z tego, że tam był. Przecież ona cierpiała nie tylko przeze mnie, ale i przez niego. Wyjąłem z kieszeni paczkę Marlboro i odpaliłem jednego papierosa. Tytoń zawsze pomagał mi się uspokoić. Ucieszyłem się, gdy wszyscy się rozeszli. Przy grobie została jedynie pani Sulez, więc postanowiłem tam pójść. Mocno ściskałem kwiat obawiając się rozmowy z kobietą. Wiedziałem, że nie zdążyła dowiedzieć się dlaczego jej córka się zabiła, więc nie musiałem słuchać obwiniania i krzyków. Podszedłem do świeżo stworzonego grobu i ułożyłem czerwoną różę.
  -Jesteś kolegą Rayny? – zapytała ocierając łzy. To na nic skoro i tak znów się rozpłacze.
  -Dużo ze sobą rozmawialiśmy, pomagałem pozbierać się Ray po stracie ojca. Myślę, że postanowiła popełnić samobójstwo z tęsknoty za nim – musiałem skłamać, bo to odpędziło ode mnie to chore poczucie winy.
  Odszedłem prędko nim zaczęła wypytywać o szczegóły. Pani Sulez na pewno szybciej pogodzi się ze śmiercią dziecka wierząc w to, co powiedziałem.
  Nienawidziłem siebie za to, że pozwoliłem sprowokować się na imprezie. Wyrządziłem jej krzywdę, lecz nie czułem się w pełni winny. Już od dawna byłem potworem i wykorzystywałem dziewczyny do własnej przyjemności. Rayna Sulez była jedną z nich. Zakochała się i oczekiwała, że to odwzajemnię. Cierpiała tylko na swoje życzenie. Odpychałem ją i raniłem, a ona nadal szukała we mnie dobroci. Pomyliła się co do mojej osoby.
  W tamtym momencie postanowiłem o niej zapomnieć. W szkole zachowywałem się tak jak zawsze, niewzruszony samobójstwem uczennicy. Nadal chodziłem do kasyna i podrywałem laski na imprezach. Uśmiechnąłem się widząc Kit, która nadal była w moim życiu. Sam nie rozumiałem dlaczego nie karzę jej odejść. Wsiadłem do auta i spojrzałem na nią. Nie była zadowolona z tego, że przyjechaliśmy na pogrzeb, lecz zawsze byłem w stanie ją udobruchać.
  -Zayn, obiecaj mi, że nie pójdziesz do więzienia – jęknęła zrezygnowana.
  Zaśmiałem się, szczerze i prawdziwie. Pierwszy raz od dawna.
  -Nie mogę pozwolić by ktoś mi cię odebrał.
  Zaczęliśmy całować się zachłannie i oddawaliśmy w czynność wszystkie emocje. Jeździłem ręką po twarzy Kit, bo lubi gdy to robię. Z piskiem opon odjechałem spod mrocznego miejsca. Wtedy wyciąłem kilka ostatnich miesięcy z życia tym samym wypierając z niego zmarłą Raynę. Musiałem to przetrwać. Właściwie zaimponowało mi to, że poderwałem kujonkę. Kto wie, może znajdę sobie następną.
~*~ 
Tym akcentem kończymy opowiadanie Without love.
Przyznam, że momentami bardzo ciężko pisało mi się rozdziały i wena mnie opuszczała
Wiem, że spodziewaliście się szczęśliwego zakończenia, ale nie tym razem. Od pierwszego rozdziału wiedziałam, że Zayn okaże się potworem a Rayna się zabije.
Z czasem tylko raniłam główną bohaterkę coraz bardziej słowami Malika
Blog został założony 25 marca 2016 roku, a zakończony został w dniu 28 stycznia 2017 roku
Całkiem szybko mi to poszło
Dziękuję mocno za wszystkie komentarze <3