23 grudnia 2016

Rozdział 15

''Z tego wszystkiego co dzieje się dzisiaj, nie wiesz czy przychodzisz czy odchodzisz. Myślisz że jesteś na właściwej drodze. Życie wzdłuż podszewki lustra nie rozbija go. Patrz na mnie kiedy do ciebie mówię. Widzę krew w twoich oczach, widzę skrywaną miłość. Widzę ból ukryty w twojej dumie, widzę że nie jesteś usatysfakcjonowany. I nie widzę nikogo innego, widzę samego siebie. Patrzę w lustro na ścianie, znowu tu jesteśmy. Przez mój wzlot i upadek. Byłeś moim jedynym przyjacielem. Mówiłeś mi, że oni potrafią zrozumieć człowieka którym jestem. Więc dlaczego jesteśmy tutaj, znowu ze sobą rozmawiając?''
Lil Wayne & Bruno Mars - Mirror
~*~

  Kilka dni później byłam w stanie odgonić od siebie myśli o zdradzie. Czułam się coraz lepiej. Poradziłam sobie z tym ogromnym problemem całkiem sama. Mimo wszystko nadal unikałam przyjaciółki i chłopaka. Nie odbierałam telefonów, nie otwierałam drzwi i nie odpisywałam na wiadomości. Czytałam książki, słuchałam muzyki, śpiewałam i nadrabiałam zaległości w nauce. Ten napięty grafik pozwolił mi się uspokoić. Przez ten czas zdążyłam podjąć odważną decyzję. Chciałam pójść na imprezę Kit. Przeczuwałam, że pojawi się tam także Malik. To jemu zamierzałam udowodnić, że jestem silna.
  Mimo wszystko po szkole nie wróciłam do domu. Błąkałam się po centrum Bristolu szukając uspokojenia. Podczas jednej z przerw z daleka zauważyłam Zayna, pierwszy raz od dawna. To wzbudziło we mnie niepokój, smutek i gniew. Sama się zdziwiłam, że nogi zaprowadziły mnie prosto pod jego dom.
  W ogromnej posiadłości w kilku pomieszczeniach świeciło się światło. Zastanawiałam się czy Malik ma gości. Odczułam chęć rozmowy z mulatem. Tęskniłam za jego odważnym zachowaniem i szczerymi słowami. Mimo tego, że mnie zranił potrzebowałam go przy sobie. Ogromny żal czułam do przyjaciółki, chłopak był w stanie ukoić na chwilę moje nerwy.
  Dopiero po kilkunastu minutach odważyłam się zadzwonić do drzwi. Standardowo otworzyła je służąca, która już zdążyła mnie poznać. Na pytanie czy jest Zayn, odpowiedziała uśmiechem. Cieszyłam się, że wpuściła mnie do środka.  Znów w oczy rzuciło mi się bogactwo. Po chwili w korytarzu pojawiła się nieznajoma mi kobieta. Była wysoka i zadbana. Miała długie, ciemnobrązowe włosy. Była bardzo podobna do Zayna, to musiała być Sydney jego ukochana siostra. Wpatrywała się we mnie zaskoczona moją obecnością.
  -W czym mogę pomóc? – zapytała miłym głosem.
  Na pierwszy rzut oka wydawała się kompletnym przeciwieństwem brata.
  -Chciałabym porozmawiać z Zaynem, jeśli to możliwe – odpowiedziałam spokojnie.
  W tej samej chwili obok siostry stanął chłopak. Widziałam, że jest wściekły. Najwyraźniej przerwałam im jakieś spotkanie.
  -Braciszku twoja koleżanka chciała z tobą porozmawiać. Może wyjdziecie na taras? – zaproponowała.
  Malik podszedł do mnie bez słowa. Wykonał jednak prośbę Sydney i chwycił mą dłoń. Przeszliśmy w trójkę do głównej części domu. Przy stole siedziała jeszcze jedna osoba. Szybko domyśliłam się, że mulat zaprosił Kit na kolację do własnego wnętrza. Musiał traktować ją poważnie, skoro postanowił przedstawić blondynkę swojej siostrze.
  Kiedy byliśmy już na zewnątrz on zajął miejsce na podłodze i ostrym wzrokiem mnie zlustrował. Pożałowałam, że przyszłam. Nie odzywaliśmy się ale wiedziałam, że jest wściekły. Wyjął z tylnej kieszeni paczkę papierosów i odpalił jednego. Od razu przypomniała mi się scena na parkingu.
  -Domyślam się dlaczego tu przyszłaś. Jesteś zbyt żałosna Ray by rozdrabniać się nad sytuacją. Zrozum, że nigdy nie obiecywałem ci cudownego związku i nieskończonej miłości – warknął ostro zaciągając się tytoniem.
  Chciałam udawać, że mnie to nie ruszyło. Był podły, kompletnie pozbawiony uczuć. Specjalnie chciał mnie zranić.
  -W takim razie dlaczego Veronica, do cholery! – krzyknęłam nie wytrzymując napięcia. – Mogłeś tak jak teraz udowodnić mi, że to Kit jest ode mnie lepsza. Zachowałeś się podle zabierając mi przyjaciółkę. Żałuję, że kiedykolwiek ci uwierzyłam. Nie zasługujesz na żadne szczęście – pod wpływem krzyków łzy popłynęły po mych policzkach.
  Malik w odpowiedzi zaśmiał się. Z każdą upływającą minutą coraz bardziej mnie lekceważył. Podniósł się z tarasowych kafelek i obojętnym krokiem podszedł do mnie. Gdy był tak blisko przypomniał mi delikatny dotyk jego ust. Oparł swoje czoło o moje. Dzieliło nas tylko kilka centymetrów, ale on był wściekły. Przypominał dzikie zwierzę w chwili ataku.
  -Problem tkwi tylko w tobie, Ray.
  Gdy usłyszałam to niszczące zdanie, nie wytrzymałam. Zamachnęłam prawą ręką i wymierzyłam mu siarczystego policzka. Papieros wypadł z jego ust i wylądował gdzieś na trawie. Nie patrzył na mnie, ale aż sapał ze wściekłości.
  -Nienawidzę cię – powiedziałam pod nosem i prędko uciekłam w kierunku wejścia do salonu.
  Ruszył za mną, ale ja ani na chwilę się nie odwróciłam. Ze łzami w oczach minęłam Kit z triumfującym uśmiechem na twarzy. Gdy miałam już wyjść, na drodze pojawiła się Sydney. Od razu dostrzegła mój smutek.
  -Co się stało? – zapytała cicho smutnym głosem.
  Zachowywała się tak jakby chciała mi pomóc. Pokręciłam przecząco głową nie zamierzając się tłumaczyć. Postanowiła w ciszy odprowadzić mnie do drzwi. Dopiero gdy byłyśmy po za zasięgiem pary, odezwała się:
  -Przykro mi, że mój brat cię zranił. Nie jesteś pierwszą tak potraktowaną i na pewno nie ostatnią. Zayn to zwykły łajdak, któremu sprawia to przyjemność.
  Uśmiechnęłam się do niej przez łzy. Utwierdziłam się w przekonaniu, że Sydney jest przeciwieństwem swojego brata. Wyszłam z ich domu i przez całą drogę nie mogłam się uspokoić. Było bardzo ciemno, a ja błąkałam się po mieście. Pijąc kawę na wynos zauważyłam znajomą postać. Tylko pech mógł chcieć bym znów spotkała byłego chłopaka. Usiadł obok mnie na ławce, bo pewnie zauważył jak kiepsko wyglądam.
  -Nadal przejmujesz się tym Malikiem? – zapytał.
  Nie miałam siły się z nim kłócić. Zbyt wiele życia zabrała ze mnie konfrontacja z Zaynem. Pokiwałam głową upijając kawę. Siedzieliśmy w ciszy. Nagle poczułam niepohamowaną chęć. Bez słowa pocałowałam Kaia mocno prosto w usta. On nie odmówił, a wręcz odwzajemnił. Musiałam chociaż na chwilę złapać więź z kimś innym.
~*~
  Następnego dnia w szkole znów musiałam udawać, że jestem silna. Niektórzy śmiejąc się patrzyli na mnie. Unikałam zarówno Zayna jak i Kaia. Nie żałowałam, że całowałam się z byłym chłopakiem. Bałam się jednak, że dla bruneta może to coś znaczyć. Moje zranione serce nie było w stanie walczyć z Parkerem. Kiedy zadzwonił dzwonek na obiadową przerwę postanowiłam schować się w toalecie. Pożałowałam swojej decyzji gdy spotkałam tam Kit. Od razu przypomniałam sobie jej zadowoloną minę gdy wychodziłam z willi Zayna.
  -Cieszę się, że cię widzę – odezwała się radośnie.
  Spojrzałam na nią zaskoczona nie rozumiejąc o co jej chodzi. Wiedziałam jednak, że znów zechce mi dopiec.
  -Daj mi spokój.
  -Oh, ależ nie Rayno. Dzięki temu, że tak mocno zdenerwowałaś Zayna w łóżku był niezwykle cudowny. Dodatkowo jego siostra musiała wrócić do pracy i mieliśmy cały dom dla siebie. Uprawialiśmy seks na stole, na podłodze, na kanapie. Był bardzo dziki, podobało mi się to.

1 komentarz:

  1. Kit...
    Nie mam słów :/
    Musiałam przeczytać poprzedni rozdział, żeby zrozumieć co tu się dzieje. Strasznie szkoda mi Ray. Boję się, że skończy się...
    Nie, nie będę zapeszać. Mam nadzieję, że w końcu będzie jej dobrze <3
    Zasługuje na szczęście, a o Maliku nawet nie będę się wypowiadać, bo....
    To szkoda słów.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i żeby móc dowiedzieć się czym mnie zaskoczysz ;)

    Do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń