''Pamiętasz te mury, które zbudowałam? Kochanie, teraz one się walą i nawet nie stawiały żadnego oporu. Nawet nie wydały żadnego dźwięku. Znalazłam sposób, by wpuścić cię do środka, ale tak naprawdę nigdy nie miałam wątpliwości, stojąc w świetle twojej aury, że teraz mam swojego anioła.To tak, jakbym się przebudziła. Łamiesz każdą zasadę, którą miałam. To ryzyko, które podejmuję, nigdy cię od siebie nie odsunę...''
Melanie
Zastanawiałam się kiedyś ile jeszcze razy będę przeżywać pierwszy dzień w nowej szkole. Już dawno przestałam się tym ekscytować. Początkowo brzmiało świetnie, inni znajomi, nauczyciele, wymagania. Problem pojawiał się wraz z przywiązaniem, ponieważ niedługo po tym jak gdzieś poczułam się naprawdę jak w domu, mój tata oznajmiał, że czas się przeprowadzić. Jako grzeczna córka nie mogłam mu się sprzeciwić. W taki oto sposób trafiliśmy do Bristolu. W porównaniu z Londynem, Paryżem i Madrytem, w których mieliśmy przyjemność rezydować całkiem niedawno, tu było dość spokojnie. Liczyłam, że zostaniemy w tym miejscu na dłużej, ale wszystko zależało od tego ''czy ktoś z zewnątrz nie dowie się co robię naprawdę'', cytując ojca.
Kilka pierwszych dni w Bristolu spędziłam na dekorowaniu domu i nauce samoobrony pod okiem ochroniarza Johna. Nie mogłam pójść na spacer poza granice posiadłości póki pan Flores nie był pewny, że nic mi nie grozi. Zaczynałam podejrzewać u niego zmiany w psychice, ale nie pozostało mi nic prócz podporządkowania się jego zasadom. Wiedziałam, że to co i z kim robi może odbić się na mnie, on również. Z tego powodu kupił tu dom na obrzeżach miasta, wręcz w prywatnym lesie, postawił przysłowiowy mur, zamontował masę kamer, aż wreszcie zatrudnił umięśnionych mężczyzn do ochrony jedynej córki.
Początkowo, jeszcze w Madrycie, moich dwóch ochroniarzy chodziło ze mną do szkoły. Upokarzający był fakt, że byli wszędzie tam gdzie ja. Z uwagą pilnowali tego z kim rozmawiam, co robię, a także węszyli potencjalnych wrogów. O ile moje koleżanki były zachwycone, bo ''przecież oni zrobią wszystko co zechcesz'', nie odczuwałam tego w ten sposób. Każdego dnia moja prywatność była naruszana, a ja nie mogłam mieć o to do nich pretensji. Robili przecież to, za co płacił im tata. W końcu po kilkugodzinnej rozmowie i ostrej wymianie argumentów udało mi się go przekonać, aby zrezygnował z ochrony w szkole.
-Melanie, wiesz dobrze, że jesteś moim oczkiem w głowie - każde śniadanie zaczynał tymi słowami.
Jak byłam małą dziewczynką uśmiechałam się słysząc jak wyraża swoją miłość. Z czasem jednak zrozumiałam, że nie tylko chce zastąpić mi matkę ale i próbuje wynagrodzić wszelkimi sposobami to, czym się zajmuje.
Szybko przejrzałam co ma na myśli.
-Nie masz się o co martwić. To nie jest pierwszy raz kiedy idę do nowej szkoły.
-Jednak nigdy nie mieszkaliśmy w Bristolu. Kto wie co spotka nas tutaj - odpowiedział popijając czarną kawę.
Zawsze miał gotowy kontrargument.
-Cóż, mam nadzieję, że niczego złego nie doświadczymy. Ciągłe przeprowadzki są męczące - jęknęłam poprawiając koszulę.
-Chciałbym się wreszcie ustatkować, skarbie - odpowiedział wstając od stołu.
Rozmowa została zakończona. Cmoknęłam go w policzek i ruszyłam w stronę czekającego już przy drzwiach Johna. Mimo, że się do niego uśmiechnęłam on stał niewzruszony. Czasem zastanawiałam się kim jest, czy ma rodzinę, jak doszło do tego, że został moim osobistym ochroniarzem. Ilekroć zaczynałam temat inny niż samoobrona i szkoła, mężczyzna odpowiadał wymijająco. Frustrował mnie więc fakt, że nie miałam z kim porozmawiać.
Podświadomie liczyłam na to, że znajdę koleżankę lub dwie by wreszcie przestać czuć się samotną. Co z tego, że miałam wszystko czego zapragnęłam, jeśli były to wyłącznie rzeczy materialne. Kochający ojciec z brudnym sekretem też nie wystarczy nastolatce.
-Proszę zadzwonić kiedy panienka będzie chciała wrócić do domu - odezwał się John pierwszy raz odkąd wyjechaliśmy z posiadłości.
Pokiwałam głową jednocześnie wkładając słuchawki do uszu. Poprawiłam marynarkę po czym ruszyłam w stronę kolejnej ''nowej'' szkoły.
Mijałam grupki uczniów, wśród których dostrzegłam sportowców, cheerleaderki, przysłowiowych kujonów. Było też masę ludzi samotnych.
Skierowałam się do sekretariatu czując się obserwowana jak zwierzę w klatce. Nie sądziłam, że pojawienie się kogoś nowego w tak dużej szkole wzbudzi sensację. Odebrałam plan zajęć wraz z mapą budynku i ruszyłam w poszukiwaniu klasy od literatury. Miałam nadzieję, że pan Spar nawet nie zauważy mojej obecności. Co prawda lubiłam ten przedmiot. Dużo czasu spędzałam na czytaniu klasycznej literatury i nie tylko. Nie chciałam już w pierwszym dniu wyjść w oczach rówieśników na przemądrzałą. Nie miałam pewności ile pomieszkam w Bristolu.
Podeszłam do tablicy ogłoszeń licząc na ciekawe wiadomości z życia szkoły. Znalazłam informacje o konkursach, osiągnięcia drużyny sportowej oraz zgłoszenie na wycieczkę do Londynu. Nie ma nic wyjątkowego w tym mieście - pomyślałam mając na uwadze fakt, że mieszkałam tam niedawno. Moje zainteresowanie wzbudził tekst na samym dole.
-Melanie, wiesz dobrze, że jesteś moim oczkiem w głowie - każde śniadanie zaczynał tymi słowami.
Jak byłam małą dziewczynką uśmiechałam się słysząc jak wyraża swoją miłość. Z czasem jednak zrozumiałam, że nie tylko chce zastąpić mi matkę ale i próbuje wynagrodzić wszelkimi sposobami to, czym się zajmuje.
Szybko przejrzałam co ma na myśli.
-Nie masz się o co martwić. To nie jest pierwszy raz kiedy idę do nowej szkoły.
-Jednak nigdy nie mieszkaliśmy w Bristolu. Kto wie co spotka nas tutaj - odpowiedział popijając czarną kawę.
Zawsze miał gotowy kontrargument.
-Cóż, mam nadzieję, że niczego złego nie doświadczymy. Ciągłe przeprowadzki są męczące - jęknęłam poprawiając koszulę.
-Chciałbym się wreszcie ustatkować, skarbie - odpowiedział wstając od stołu.
Rozmowa została zakończona. Cmoknęłam go w policzek i ruszyłam w stronę czekającego już przy drzwiach Johna. Mimo, że się do niego uśmiechnęłam on stał niewzruszony. Czasem zastanawiałam się kim jest, czy ma rodzinę, jak doszło do tego, że został moim osobistym ochroniarzem. Ilekroć zaczynałam temat inny niż samoobrona i szkoła, mężczyzna odpowiadał wymijająco. Frustrował mnie więc fakt, że nie miałam z kim porozmawiać.
Podświadomie liczyłam na to, że znajdę koleżankę lub dwie by wreszcie przestać czuć się samotną. Co z tego, że miałam wszystko czego zapragnęłam, jeśli były to wyłącznie rzeczy materialne. Kochający ojciec z brudnym sekretem też nie wystarczy nastolatce.
-Proszę zadzwonić kiedy panienka będzie chciała wrócić do domu - odezwał się John pierwszy raz odkąd wyjechaliśmy z posiadłości.
Pokiwałam głową jednocześnie wkładając słuchawki do uszu. Poprawiłam marynarkę po czym ruszyłam w stronę kolejnej ''nowej'' szkoły.
Mijałam grupki uczniów, wśród których dostrzegłam sportowców, cheerleaderki, przysłowiowych kujonów. Było też masę ludzi samotnych.
Skierowałam się do sekretariatu czując się obserwowana jak zwierzę w klatce. Nie sądziłam, że pojawienie się kogoś nowego w tak dużej szkole wzbudzi sensację. Odebrałam plan zajęć wraz z mapą budynku i ruszyłam w poszukiwaniu klasy od literatury. Miałam nadzieję, że pan Spar nawet nie zauważy mojej obecności. Co prawda lubiłam ten przedmiot. Dużo czasu spędzałam na czytaniu klasycznej literatury i nie tylko. Nie chciałam już w pierwszym dniu wyjść w oczach rówieśników na przemądrzałą. Nie miałam pewności ile pomieszkam w Bristolu.
Podeszłam do tablicy ogłoszeń licząc na ciekawe wiadomości z życia szkoły. Znalazłam informacje o konkursach, osiągnięcia drużyny sportowej oraz zgłoszenie na wycieczkę do Londynu. Nie ma nic wyjątkowego w tym mieście - pomyślałam mając na uwadze fakt, że mieszkałam tam niedawno. Moje zainteresowanie wzbudził tekst na samym dole.
PODZIĘKOWANIE
Jako dyrektor szkoły pragnę podziękować każdemu uczniowi, który zjawił się na pogrzebie tragicznie zmarłej Rayny Sulez. Mimo, że nie miała zbyt wielu przyjaciół jestem pod wrażeniem tego, jak potrafiliście się zjednoczyć by pożegnać uczennicę. Do moich podziękowań dołącza się też mama świętej pamięci Rayny.
Dyrektor Stawkin
-Nim zaczniesz zastanawiać się co się stało, oświecę cię - usłyszałam za sobą damski głos. - Zabiła się.
Odwróciłam się i ujrzałam niewysoką dziewczynę z popielatymi włosami. Ubrana była w krótką sukienkę podkreślającą szczupłą sylwetkę i uwydatniającą kształtny biust. Wyróżniała się też makijażem. Czerwona szminka kontrastowała z różowym eyelinerem na powiekach. Nie była to zbyt wymagająca szkoła, skoro uczennice mogły się tak pokazywać.
-Dzięki - mruknęłam.
Mimo, że właśnie dowiedziałam się o samobójstwie tej dziewczyny, nie mogłam powstrzymać się od myśli dlaczego to zrobiła. Za sprawą taty nie bałam się śmierci. Przerażał mnie jednak fakt, że ktoś musi być tak głęboko nieszczęśliwy, zdołowany, samotny by targnąć na swoje życie.
-Jestem Kitty Randall, ale ludzie mówią na mnie Kit - wyciągnęła do mnie rękę wytrącając moje myśli.
Nie była wymarzoną nową koleżanką, ale już dawno nauczyłam się aby nie oceniać nikogo ani niczego z zewnątrz. Ja również z pozoru wyglądałam na spokojną i ułożoną, a prawda była zupełnie inna.
-Melanie Flores - uśmiechnęłam się. Dobrze było porozmawiać z kimś kto nie jest ochroniarzem ani rodzicem. - To mój pierwszy dzień i nie jestem pewna gdzie znajdę klasę pana Spara. Może mogłabyś mi pomóc? - dostrzegłam, że nadal ludzie dziwnie na mnie patrzą.
-To twoja szczęśliwa chwila, bo właśnie mam tam lekcję - odpowiedziała po czym ruszyła przed siebie.
Uznałam to za ''chodź za mną''. Kitty musiała być dość popularna. Co druga osoba uśmiechała się do niej, a ta szła niewzruszona. Wyjęłam z kieszeni telefon dostrzegając dwa nieodebrane połączenia od taty. Pewnie chciał wiedzieć jakie są moje odczucia. Póki co były mieszane. Nie byłam przyzwyczajona do takiej ilości skrajnie różnych ludzi. Pomalowani chłopcy, dziewczyny z szalonymi fryzurami, a wśród tego zagubiona ja. Odrzuciłam kolejne połączenie wiedząc, że w domu czeka mnie reprymenda dotycząca nieodpowiedzialnego zachowania.
Kit pokazała mi właściwe drzwi, po czym gdzieś zniknęła. Wzięłam głęboki wdech szykując się na ciekawskie spojrzenia klasy. Przybrałam pewną siebie minę wchodząc do środka. Do rozpoczęcia lekcji pozostało kilka minut, które spędziłam czytając poprzednie tematy zajęć. Przenoszenie się w trakcie roku szkolnego nie było najlepszym pomysłem. Czułam się jakbym wpadła w środek idealnej całości. Nie wspominając o ogromnej partii materiału, którą musiałam nadrobić.
-Witam państwa bardzo serdecznie - dostrzegłam mężczyznę po trzydziestce w czarnej koszuli. On mnie również, bo już po chwili dodał - Widzę nową twarz. Zapraszam panienkę na środek klasy, chcemy czegoś się dowiedzieć.
Przeklęłam w duchu. Co miałam mu powiedzieć? ''Cześć, jestem Melanie, przeprowadziłam się tutaj w zasadzie z całego świata, bo mój ojciec prowadzi nielegalny biznes i często musimy uciekać''?
Podeszłam do niego niechętnie choć z uśmiechem. Miejmy już z głowy tę szopkę.
-Jestem Melanie Flores. Przeprowadziłam się do Bristolu dwa tygodnie temu z tatą - zaczęłam nim bezczelnie przerwał mi jeden z uczniów.
-A co z mamą?
Klasa momentalnie ucichła. Sprawdzali mnie. Niestety ku ich niezadowoleniu ja uwielbiałam takie gry słowne.
-Cóż, nie mam pojęcia. Może żyje, a może leży w grobie na końcu świata. Nigdy jej nie poznałam, więc nie ma dla mnie znaczenia. Czy taka odpowiedź jest wystarczająca? - spojrzałam na chłopaka wyczekująco.
I ja poczułam się obserwowana. Nie był to jednak pusty wzrok jak u większości siedzącej naprzeciwko. Wręcz czarne oczy wpatrywały się we mnie wiercąc dziurę w duszy. Ułamki sekund utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy nim ujrzałam więcej. Przystojny Mulat o pełnych, malinowych ustach, kruczoczarnych włosach i kilkudniowym zaroście. Nie trzeba było go znać by dostrzec tą tajemniczą aurę wokół. Sprawiał wrażenie obojętnego na otaczający świat. Był śmiertelnie poważny. Zero uśmiechu, zero ruchu.
-Myślę, że to pytanie było nie na miejscu, Tony - nasz kontakt wzrokowy przerwał nauczyciel. - Melanie zajmij proszę miejsce.
Wróciłam do ławki obserwowana nie tylko przez wścibskich uczniów, ale i chłopaka ''tajemnica''.
Pan Spar zaczął wprowadzać nas do lektury Przeminęło z wiatrem. Mimo, że Margaret Mitchell nie była Angielką, jej dzieło było skierowane do całej ludzkości. Pod wieloma względami pozostawało aktualne aż do teraz. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, że omawialiśmy tę powieść w angielskiej szkole.
-Spróbujcie indywidualnie znaleźć trzy cechy idealnie pasujące do Scarlett O' Hary.
Zaczęłam zastanawiać się kim była dla mnie. Synonimem siły? Odwagi? A może determinacji? Była autorytetem, moim wzorem do naśladowania, choć póki co ja zdawałam się jej kompletnym przeciwieństwem.
Pan Spar poprosił kilka osób o swoje sugestie. W większości powtarzały się. Z pewnością na długo zapamiętam wypowiedź Kitty: '' piękna, wysoka, czarująca''. Najwyraźniej nie zgłębiła sensu prośby nauczyciela.
-Melanie, kolej na ciebie.
Uśmiechnęłam się. O swojej ulubionej literackiej postaci mogłabym mówić bez przerwy.
-Według mnie Scarlett początkowo nie dostrzegała co rzeczywiście w życiu jest ważne. Zwracała uwagę na wygląd, robiła wszystko by Ashley ją pokochał, mimo tego, że nie uważał jej za kandydatkę na żonę. Nawet jak wyjechał, jak znalazł inną kobietę, ona pozostała wierna uczuciowi. Każde kolejne małżeństwo traktowała jako próbę zapomnienia o miłości życia, zawsze bezskutecznie. Wszystko uległo zmianie kiedy musiała zatroszczyć się o rodzinę. Wtedy z dziewczynki przeistoczyła się w kobietę. Nie zwykłą gospodynię, ale autorytet. Dlatego dla mnie Scarlett jest przede wszystkim wyrazista, uparta, prawdziwa.
Gdy skończyłam, przez chwilę nikt się nie odezwał. Nauczyciel nie spodziewał się pewnie tak rozbudowanej wypowiedzi.
-Scarlett była próżna, zapatrzona całe życie w jednego mężczyznę. Cierpiała mimo wyraźnego odrzucenia Ashley'a. Nawet kiedy miał dziecko z inną kobietą, jej wydawało się, że wciąż mogą być razem, wręcz go dręczyła. To jest dla ciebie wzór?
Spojrzałam w kierunku, z którego przyszła zaskakująca odpowiedź. Ten sam tajemniczy chłopak przyglądał mi się z jeszcze większą intensywnością. Czekał aż wdam się w spór, ale ja nie zamierzałam spełniać jego zachcianek.
Kimkolwiek był czułam, że ta znajomość okaże się burzliwa.
-Myślę, że to pytanie było nie na miejscu, Tony - nasz kontakt wzrokowy przerwał nauczyciel. - Melanie zajmij proszę miejsce.
Wróciłam do ławki obserwowana nie tylko przez wścibskich uczniów, ale i chłopaka ''tajemnica''.
Pan Spar zaczął wprowadzać nas do lektury Przeminęło z wiatrem. Mimo, że Margaret Mitchell nie była Angielką, jej dzieło było skierowane do całej ludzkości. Pod wieloma względami pozostawało aktualne aż do teraz. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, że omawialiśmy tę powieść w angielskiej szkole.
-Spróbujcie indywidualnie znaleźć trzy cechy idealnie pasujące do Scarlett O' Hary.
Zaczęłam zastanawiać się kim była dla mnie. Synonimem siły? Odwagi? A może determinacji? Była autorytetem, moim wzorem do naśladowania, choć póki co ja zdawałam się jej kompletnym przeciwieństwem.
Pan Spar poprosił kilka osób o swoje sugestie. W większości powtarzały się. Z pewnością na długo zapamiętam wypowiedź Kitty: '' piękna, wysoka, czarująca''. Najwyraźniej nie zgłębiła sensu prośby nauczyciela.
-Melanie, kolej na ciebie.
Uśmiechnęłam się. O swojej ulubionej literackiej postaci mogłabym mówić bez przerwy.
-Według mnie Scarlett początkowo nie dostrzegała co rzeczywiście w życiu jest ważne. Zwracała uwagę na wygląd, robiła wszystko by Ashley ją pokochał, mimo tego, że nie uważał jej za kandydatkę na żonę. Nawet jak wyjechał, jak znalazł inną kobietę, ona pozostała wierna uczuciowi. Każde kolejne małżeństwo traktowała jako próbę zapomnienia o miłości życia, zawsze bezskutecznie. Wszystko uległo zmianie kiedy musiała zatroszczyć się o rodzinę. Wtedy z dziewczynki przeistoczyła się w kobietę. Nie zwykłą gospodynię, ale autorytet. Dlatego dla mnie Scarlett jest przede wszystkim wyrazista, uparta, prawdziwa.
Gdy skończyłam, przez chwilę nikt się nie odezwał. Nauczyciel nie spodziewał się pewnie tak rozbudowanej wypowiedzi.
-Scarlett była próżna, zapatrzona całe życie w jednego mężczyznę. Cierpiała mimo wyraźnego odrzucenia Ashley'a. Nawet kiedy miał dziecko z inną kobietą, jej wydawało się, że wciąż mogą być razem, wręcz go dręczyła. To jest dla ciebie wzór?
Spojrzałam w kierunku, z którego przyszła zaskakująca odpowiedź. Ten sam tajemniczy chłopak przyglądał mi się z jeszcze większą intensywnością. Czekał aż wdam się w spór, ale ja nie zamierzałam spełniać jego zachcianek.
Kimkolwiek był czułam, że ta znajomość okaże się burzliwa.
~*~
Dzień dobry.
Tak prezentuje się pierwszy rozdział. Chciałam was trochę wprowadzić do rzeczywistości w jakiej żyje Melanie + nawiązać do 1 części wspominając o Raynie. Ci, którzy za nią tęsknią niech się nie martwią, bo stanie się tutaj kluczową postacią. Mam nadzieję więc, że przypomnieliście sobie poprzednie 21 rozdziałów i epilog.
Czasowo znajdujemy się jakieś 2/3 tygodnie po pogrzebie Ray.
Kolejny rozdział będzie z perspektywy Zayna.
Pamiętacie epilog, w którym Malik mówi, że poderwał kujonkę (Raynę) i może znajdzie sobie następną?
A i jakby kogoś interesowała postać Melanie to jest to Carla ze Szkoły dla elity (Ester Exposito) bo po prostu zakochałam się w wyglądzie tej aktorki + postaci jaką grała w tym serialu
Do kolejnego
Buziaki