ZAYN
Obserwowałem wszystko z daleka tak, aby nikt mnie nie dostrzegł. Ubrałem
się w garnitur, a w ręce miałem czerwoną różę. Uczucie pustki zmusiło mnie bym
pojawił się na pogrzebie Ray. Przyszło niewiele osób, bo ona nigdy nie starała
się zaaklimatyzować w szkole. Widziałem jej płaczącą matkę, którą trzymała
równie smutna Veronica. Nawet ten kutas Kai stał nieopodal, lecz nie wyglądał
na cierpiącego. Śmiać mi się chciało z tego, że tam był. Przecież ona cierpiała
nie tylko przeze mnie, ale i przez niego. Wyjąłem z kieszeni paczkę Marlboro i
odpaliłem jednego papierosa. Tytoń zawsze pomagał mi się uspokoić. Ucieszyłem
się, gdy wszyscy się rozeszli. Przy grobie została jedynie pani Sulez, więc
postanowiłem tam pójść. Mocno ściskałem kwiat obawiając się rozmowy z kobietą.
Wiedziałem, że nie zdążyła dowiedzieć się dlaczego jej córka się zabiła, więc
nie musiałem słuchać obwiniania i krzyków. Podszedłem do świeżo stworzonego
grobu i ułożyłem czerwoną różę.
-Jesteś kolegą Rayny? – zapytała ocierając łzy. To na nic skoro i tak
znów się rozpłacze.
-Dużo ze sobą rozmawialiśmy, pomagałem pozbierać się Ray po stracie ojca.
Myślę, że postanowiła popełnić samobójstwo z tęsknoty za nim – musiałem skłamać,
bo to odpędziło ode mnie to chore poczucie winy.
Odszedłem prędko nim zaczęła wypytywać o szczegóły. Pani Sulez na pewno
szybciej pogodzi się ze śmiercią dziecka wierząc w to, co powiedziałem.
Nienawidziłem siebie za to, że pozwoliłem sprowokować się na imprezie.
Wyrządziłem jej krzywdę, lecz nie czułem się w pełni winny. Już od dawna byłem
potworem i wykorzystywałem dziewczyny do własnej przyjemności. Rayna Sulez była
jedną z nich. Zakochała się i oczekiwała, że to odwzajemnię. Cierpiała tylko na
swoje życzenie. Odpychałem ją i raniłem, a ona nadal szukała we mnie dobroci. Pomyliła
się co do mojej osoby.
W tamtym momencie postanowiłem o niej zapomnieć. W szkole zachowywałem
się tak jak zawsze, niewzruszony samobójstwem uczennicy. Nadal chodziłem do
kasyna i podrywałem laski na imprezach. Uśmiechnąłem się widząc Kit, która
nadal była w moim życiu. Sam nie rozumiałem dlaczego nie karzę jej odejść. Wsiadłem
do auta i spojrzałem na nią. Nie była zadowolona z tego, że przyjechaliśmy na
pogrzeb, lecz zawsze byłem w stanie ją udobruchać.
-Zayn, obiecaj mi, że nie pójdziesz do więzienia – jęknęła zrezygnowana.
Zaśmiałem się, szczerze i prawdziwie. Pierwszy raz od dawna.
-Nie mogę pozwolić by ktoś mi cię odebrał.
Zaczęliśmy całować się zachłannie i oddawaliśmy w czynność wszystkie
emocje. Jeździłem ręką po twarzy Kit, bo lubi gdy to robię. Z piskiem opon
odjechałem spod mrocznego miejsca. Wtedy wyciąłem kilka ostatnich miesięcy z
życia tym samym wypierając z niego zmarłą Raynę. Musiałem to przetrwać. Właściwie
zaimponowało mi to, że poderwałem kujonkę. Kto wie, może znajdę sobie następną.
~*~
Tym akcentem kończymy opowiadanie Without love.
Przyznam, że momentami bardzo ciężko pisało mi się rozdziały i wena mnie opuszczała
Wiem, że spodziewaliście się szczęśliwego zakończenia, ale nie tym razem. Od pierwszego rozdziału wiedziałam, że Zayn okaże się potworem a Rayna się zabije.
Z czasem tylko raniłam główną bohaterkę coraz bardziej słowami Malika
Blog został założony 25 marca 2016 roku, a zakończony został w dniu 28 stycznia 2017 roku
Całkiem szybko mi to poszło
Dziękuję mocno za wszystkie komentarze <3
Teraz już wiem co czujesz do mojej Eleanor!
OdpowiedzUsuńEpilog był piękny. Trochę liczyłam na to, że jednak Zayna ruszy sumienie. Że może pokaże swoją "dobrą" stronę.
Mimo wszystko jestem ciekawa co dokładnie sprawiło, że Malik jest taki a nie inny. Wiem, że była poruszana już tu jego przeszłość, ale dalej nie mogę go rozpracować, a jako osoba która interesuje się ludzką psychologią, po prostu muszę to wiedzieć!
To był wspaniały rok spędzony z Tobą i tym opowiadaniem.
Jest mi trochę przykro tym co spotkało Ray (choć zdawałam sobie sprawę, że tak to się skończy), ale wiem jak to jest kiedy wiesz jak skończyć ;)
Jestem ciekawa tego co zaczynasz i wielbię sposób w jaki przelewasz uczucia na papier/worda.
Czekam na więcej czegokolwiek co wyjdzie spod twojego pióra.
Zawsze kończę komentarz, pisząc "Do zobaczenia", lecz nie spotkamy się już tutaj, więc chyba muszę napisać...
Żegnaj <3