16 października 2016

Rozdział 13

''Byłeś cieniem mojego blasku. Czy nas poczułeś? Kolejną gwiazdą, którą przyćmiewasz. Obawiam się, że nasz cel jest poza zasięgiem. Chcę zobaczyć nas, promieniejących w blasku. Gdzie teraz jesteś? Czy to wszystko sobie uroiłam? Czy byłeś tylko w mojej wyobraźni? Kolejny sen, gdzie dziki zwierz szaleje wewnątrz mnie. Jestem przygaszona, tak zagubiona. Na płytkich wodach nie znalazłam tego, czego potrzebowałam. Spuszczam się dalej... Coraz głębiej nurkowałam. Wieczna cisza morza... Oddycham...''
Alan Walker - Faded  
~*~

  Patrzył na nas wściekle. Od razu pożałowałam tego, że zapaliłam. Wiedziałam, że będziemy mieli kłopoty. Cała nasza trójka stała w ciszy, bo Zayn nieprzejęty obecnością dyrektora palił dalej. Na pewno o wszystkim dowie się moja mama. Już musiałam przygotowywać się na ostrą awanturę w domu.
  -Malik, ja wiem, że ty masz cały świat w dupie, ale mógłbyś zachować resztki kultury i zgasić tego papierosa – warknął mężczyzna.
  Zayn wykonał polecenie bez słowa. Oparł się o swój samochód przygotowany na przemówienie dyrektora.
  -Zadzwoni pan do mamy? – zapytałam przerażona jak dziecko.
  Malik parsknął śmiechem za moimi plecami. Wiem, że byłam żałosna. Chodziłam do wyższej szkoły, a bałam się swojej rodzicielki. Czasem naprawdę chciałam żyć tak beztrosko, jak mulat.
  -Oczywiście. Dopilnuję, żeby wasza dwójka dostała srogie kary. Nie jesteście dziećmi, którym trzeba powtarzać, że palenie jest złe ale jak widać nie umiecie dostosować się do reguł szkoły. Po lekcjach i po za terenem możecie robić co chcecie. Dostaniecie naganę na apelu przed wszystkimi uczniami.
  Kiedy odszedł, wstydziłam się odwrócić w stronę Zayna. Przez całą sytuację nawet słowem się nie odezwał. Nie pomógł mi nas uratować. Nie interesowała go kara jaką dostaniemy od mężczyzny.
  -Ja już pójdę – powiedziałam cicho nadal stojąc tyłem.
  -Nie przejmuj się, Ray. Załatwię to – mruknął dopiero po chwili.
  Chciałabym, żeby to co mówi było prawdą. By mógł rzeczywiście załatwić nam brak kary. Niestety sama byłam sobie winna. Straciłam rozum przez zakochanie. Obiecałam sobie wtedy, że to nigdy się nie powtórzy. Chciałam zostać tą samą grzeczną Rayną kochającą zbuntowanego Zayna.
~*~
  Kiedy wracałam do domu przygotowywałam się do konfrontacji z mamą. Byłam pewna, że dyrektor poinformował ją o moim wybryku. Na ostatniej przerwie Malik rzeczywiście udał się do nauczyciela i poprosił o naganę tylko dla siebie. Ten słodki czyn z jego strony nic jednak nie pomógł. Musiałam wypić piwo, które sama naważyłam. Weszłam po cichu do domu mając nadzieję, że mamy nie ma. Kiedy ściągałam buty pojawiła się w hollu. Widziałam, że jest wściekła. Odwiesiłam kurtkę, zabrałam plecak i ze smutną miną spojrzałam na nią. Miałam nadzieję, że nie wyśle mnie do psychologa.
  -Wyjaśnij mi, proszę – odezwała się ostro kiedy usiadłyśmy w salonie.
  Wzięłam głęboki wdech. Nadszedł moment, w którym musiałam powiedzieć jej całą prawdę.
  -Zakochałam się mamo. Ten chłopak jest inny niż wszyscy. Żałuję, że paliłam, obiecuję, że to się nie powtórzy – zaszkliły mi się oczy, nie mogłam dalej mówić.
  Kobieta siedziała chwilę w ciszy kręcąc głową. Wiedziałam, że jest rozczarowana i zawiedziona. Wiele razy mówiłam jej, że nikotyna i środki odurzające to zło. Teraz sama po to sięgnęłam. Było mi tak bardzo głupio.
  -Nie będę się nad tym rozwodzić. Masz nie spotykać się z tym chłopakiem, sprowadza cię na złą drogę. Jeszcze jedna podobna akcja, a pogadamy zupełnie inaczej – powiedziała beznamiętnie i zostawiła mnie samą.
  Resztę dnia spędziłam w domu, nie miałam innego wyjścia. Usłyszałam od mamy jedynie to, że po szkole mam wracać od razu. Poszłam do swojego pokoju, by w samotności przemyśleć całą sytuację. Żałowałam, naprawdę. Nie potrafiłam zrozumieć jaki impuls przyciągnął mnie do palenia. Zawsze byłam ułożona i grzeczna. Szwendałam się po korytarzach tak, aby nikt nie zwracał na mnie uwagi. Teraz cała sytuacja rozniosła się po szkole. Musiałam się przygotować na kolejny dzień. Byłam pewna, że przywitają mnie śmiechy i obelgi ze strony kolegów. Już odkąd zaczęłam rozmawiać z Zaynem ludzie plotkowali. Oczywiście na oczątku mi to schlebiało. W końcu byłam znana, przez niektóre dziewczyny nawet lubiana. Szybko okazało się, że zadawały się ze mną tylko po to, by być bliżej Malika. I znów zawiodłam się na ludziach.
  Chciałam aby Veronica była przy mnie. Jej nieobecności tylko niszczyły naszą przyjaźń. W tej chwili potrzebowałam jej odważnej rady. Niestety musiałam oddać telefon mamie i nie mogłam się z nią skontaktować. Położyłam się na łóżku i włączyłam muzykę. Nie pierwszy raz pomagała mi gdy byłam sama. Zamknęłam oczy i zaczęłam rozkoszować się słowami i melodią. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
  Obudziło mnie stukanie w szybę. Zaspanymi oczami spojrzałam w tamtą stronę. Czyżby to mi się zdawało? Zegar wskazywał godzinę wieczorną. Kiedy ktoś ponownie zapukał, podniosłam się z łóżka. Uchyliłam okno i moim oczom ukazały się miodowe tęczówki Zayna.
  -Co ty tu robisz?- wyszeptałam kompletnie zaskoczona.
  Malik wskoczył do mojego pokoju i zamknął za sobą okno. Jego obecności się nie spodziewałam. Było mi miło, nawet bardzo.
  -Dzwoniłem, ale włącza się poczta. Postanowiłem sprawdzić czy żyjesz – uśmiechnął się słodko.
  Dlaczego on potrafi wywoływać takie skrajne emocje? Raz pragnę go pobić, a raz najmocniej jak umiem pocałować.
  -Mama zabrała mój telefon. Dostałam karę na wychodzenie – mruknęłam.
  Zayn zmniejszył odległość między nami. Położył swoje mocne dłonie na moich biodrach i jeszcze się przysunął. Tego pragnęłam odkąd ostatni raz się widzieliśmy. Był jak mój narkotyk. Złożył niewinnego buziaka na mym policzku powodując tylko sytuację, w której pragnęłam od niego więcej. Pierwszy raz odważyłam się go pocałować. Właściwie rzuciłam się na niego, jak ktoś spragniony. Uśmiechnął się i szybko przejął inicjatywę. Trwało to długo, ale było bardzo romantyczne. Kiedy delikatnie oderwałam swoje usta to prędko przytuliłam się do chłopaka, by nie stracić tej chwili. Cały zły humor gdzieś odpłynął za sprawą Zayna.
~*~
  Następnego dnia, kiedy tylko mama wyszła do pracy, postanowiłam mocniej pomalować oczy. Czarna kredka doskonale je podkreślała. Nie byłam gotowa na spotkanie z innymi uczniami. Zanim Malik wyszedł powiedział mi bym była dzielna i twarda. Postanowiłam wziąć sobie do serca jego radę. Musiałam sobie poradzić.
  Nie myliłam się. Kiedy dotarłam do szkoły, ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, inni się śmiali. Przechodziłam obok nich niewzruszona. Chociaż w głębi czułam się urażona, ale nie mogłam tego po sobie pokazać. Na każdej lekcji siedziałam cicho. Wiedziałam, że się na mnie patrzą i plotkują. Chciałam się odezwać i pokazać, że jestem odważna. Wolałam jednak siedzieć cicho, ponieważ byłam sama przeciwko całej klasie. Na każdej przerwie szukałam Zayna, właściwie to wsparcia z jego strony.
  Kiedy przyszła przerwa na lunch serio postanowiłam go znaleźć. Spodziewałam się go w pobliżu Kit. Byłam zaskoczona gdy zauważyłam blondynkę samą. Podeszła do mnie z wrednością na twarzy. Momentalnie przygotowałam się na atak.
  -Widziałaś Zayna?- zapytała ostro.
  Zbiła mnie tym pytaniem z tropu. Nie sądziłam, że ona także nie wie gdzie on jest. Nim zdążyłam odpowiedzieć, dostrzegłam go. Siedział na oparciu ławki, a pomiędzy jego nogami była jakaś dziewczyna. Kiedy zaczęli się całować, Kit ruszyła wściekła w tamtą stronę. Ja natomiast przyglądałam się im. Byłam pewna, że znam jego nową zdobycz. Dopiero po kilku sekundach uświadomiłam sobie kto to.
  Veronica całowała się z Zaynem. 
~*~ 
Zajrzyjcie do zakładki spis treści, w której znajduje się dokładna liczba rozdziałów, jakie powstaną na tym blogu wraz z epilogiem.

1 komentarz:

  1. WIEDZIAŁAM! KURWA WIEDZIAŁAM (wybacz, słownictwo)
    Ja wiedziałam, że to tak będzie. Po prostu czułam to podskórnie.
    Sprawdziłam spis treści i...już chce mi się płakać na myśl, że kończymy :<
    Wkręciłam się w Rayanę i Zayna...
    Nie wiem co mogę jeszcze napisać, bo nadal żyję tą myślą, że WIEDZIAŁAM

    Tak więc, do zobaczenia ;)
    Kocham cię :*

    OdpowiedzUsuń