8 stycznia 2017

Rozdział 17

''On jest kanciarzem i nie jest całkiem dobry. To frajer, jest palantem. Kłamie, blefuje i jest niesolidny. To głupek z bronią. Wiem powiedziałaś mi, że powinnam trzymać się od niego z daleka. Wiem, mówiłaś, że to zabłąkany pies. To zły facet ze skażonym sercem i nawet wiem, że to nie jest mądre. Lecz mamo, zakochałam się w przestępcy, a ten rodzaj miłości nie jest racjonalny, jest fizyczny. Mamo proszę nie płacz, będę w porządku. Mam zdrowy rozsądek, nie zaprzeczę, kocham tego faceta...''
~*~
  Miałam problem z otworzeniem oczu. Bolał mnie każdy zakamarek ciała. Głowa nie miała siły by wydawać polecenia rękom czy nogom. Zastanawiałam się czy tak właśnie wygląda moment śmierci. Nie chciałam cierpieć. Gdy otworzyłam oczy dostrzegłam, że znajduję się w swoim pokoju. Jak się tutaj znalazłam? Pamiętałam mocno zakrapianą imprezę u Kit. Ten poranny kac był skutkiem wczorajszych wydarzeń. Chciało mi się pić, a moja głowa była jak doczepiona. W każdej chwili mogła odpaść i z hukiem rozbić się na podłodze. Zegarek na ścianie wskazywał dziesiątą rano. Moja mama była zapewne w pracy. Pokazywanie się jej w takim stanie mogłoby się dla mnie bardzo źle skończyć.
  Wygrzebałam z szuflady tabletki i dużym łukiem wody postanowiłam je popić. Liczyłam, że to przywróci mój organizm do życia. Wciąż ciekawiło mnie jakim cudem znalazłam się w swojej sypialni. Musiałam być tak bardzo pijana, że moment uciekł mi z głowy. Na myśl o wczorajszej imprezie poczułam gorąco w ciele. Pierwszy raz straciłam nad sobą panowanie. Nie mogłam uwierzyć w to, że byłam w stanie tyle wypić. Komu usiłowałam się przypodobać? Dlaczego nie umiałam powiedzieć dość?  Mój film urwał się na bójce z Verą. Nie byłam w stanie zmuszać swojej głowy do zastanawiania się nad tym co było później. Smak alkoholu powrócił do mojego gardła, a wraz z nim zrobiło mi się niedobrze.
  Prędko pobiegłam do łazienki. Pozbywałam się ze swojego organizmu resztek alkoholu pragnąc poczuć się lepiej. Łzy leciały z moich oczu. Dlaczego alkohol był tak popularny skoro przynosił tyle szkód? Nie sądziłam, że wódka każe mi zapłacić rankiem tak wysoki rachunek za chwile wieczornego upojenia. Spojrzałam w lustro. Moje włosy były brudne i ułożone w różne strony. Resztki makijażu nadal pokrywały twarz. Miałam na sobie piżamę, znów nie pamiętałam żebym ją zakładała. Lecz nie to przykuło moją największą uwagę. Szyję pokrywały fioletowe siniaki ogromne jak mapa świata. Skóra była prawie niewidoczna. Gdy przyjrzałam się swoich rękom to także zauważyłam ślady. Musiałam nieźle poobijać się na imprezie. Palcami delikatnie dotknęłam opuchniętej szyi. Syknęłam z bólu. Co się ze mną stało?
~*~
  Długo zastanawiałam się czy powinnam spotkać się z Zaynem. On był w stanie jako jedna z niewielu osób szczerze powiedzieć mi co się wydarzyło na imprezie. Pamiętałam jego wściekłość, gdy widział mnie tańczącą z Kaiem. Robił z Kit wszystko bym bardziej cierpiała. Chciałam poznać prawdę. Z Verą nie miałam przecież już żadnych normalnych relacji. Bałam się zobaczyć z byłym chłopakiem. Parker był nieprzewidywalny i często bardzo nachalny. Ja po alkoholu musiałam zachowywać się podobnie, dlatego nie opuszczał mnie na krok. Zayn był więc jedyną osobą, która się dla mnie liczyła. Zdawałam sobie sprawę z tego ile razy cierpiałam przez niego. Wciąż kochałam Malika tak mocno, by wybaczyć mu to wszystko.
  Ubranie się sprawiło mi duży problem. Każdą czynność robiłam wolniej. Ból towarzyszył mi cały czas zupełnie tak, jakby był mi pisany. Przekrwione oczy zasłoniłam ciemnymi okularami, a na szyję ubrałam szal. Nie mogłam nikomu pokazać tych potwornych siniaków. Postanowiłam szukać wyjaśnień w domu Zayna. Miałam ogromną nadzieję, że go tam znajdę.
  Zadzwoniłam do drzwi trochę niepewnie. Na szczęście otworzyła mi osoba, dla której tutaj przyszłam. Uśmiechnęłam się delikatnie, lecz on był niewzruszony.
  -Możemy porozmawiać? – odezwałam się szybko nie zdejmując okularów.
  Staliśmy chwilę w ciszy. Dla mnie ten moment był jak wieczność.
  -Chodź, przejdziemy się – odparł zabierając z wieszaka kurtkę.
  W duchu mi ulżyło. Naprawdę.
~*~
  Spacerowaliśmy po ogrodzie Zayna. Rozkoszowałam się jego pięknem i świetną pogodą. Ból fizyczny powoli ustępował. Niesamowite jak niewiele potrzebował człowiek by dojść do siebie. Każda chwila z Malikiem napędzała mnie wewnątrz jednocześnie dając ogromną radość. Jego postawa mnie onieśmielała lecz mimo to chciałam wtulać się w ramiona mulata tak, jakby nie istniał otaczający nas świat.
  -Chciałabym zapytać cię o wczorajszą imprezę – odezwałam się szybko nim się rozmyśliłam.
  -Domyślam się, że pytasz o swoje pijackie zachowanie – rzucił beznamiętnie.
  Jedynie pokiwałam głową. Chciałam wyciągnąć od mulata jak najwięcej informacji.
 -Zachowywałaś się jak bachor, który pierwszy raz napił się alkoholu. Potem byłaś jak zwykła dziwka, która chce uwieść jak najwięcej facetów – dodał.
  Zabolały mnie te słowa. Jak mógł porównać mnie do kobiety lekkich obyczajów? Nie byłam taka, szanowałam się. Zranił moje sumienie wystarczająco dużo razy.
  -Przestań mnie ciągle obrażać – warknęłam poddenerwowana.
  Malik zaśmiał się. Tak jak miał w zwyczaju. Zupełnie lekceważąco.
  -Chciałaś poznać prawdę, czyż nie?
  Zbierałam w sobie słowa by wybuchnąć. Nikt nie zasługiwał na takie traktowanie, szczególnie przez ukochaną osobę. Chciałam szacunku. Dlaczego Malik nie potrafił zachowywać się wobec mnie tak, jak wobec Kit? Ja byłam miła dla innych, ona wręcz przeciwnie. Ta sytuacja coraz bardziej mnie załamywała.
  -Nie rozumiem co takiego ci zrobiłam, że tak mnie traktujesz – krzyknęłam na skraju wytrzymania – Pomagałam ci w nauce, słuchałam co masz mi do powiedzenia. Nawet pojechałam z tobą do kasyna! Dlaczego po tym wszystkim zachowujesz się jak cham?!
  -Doskonale znasz mój charakter. Taki już jestem więc przestań być histeryczką i pogódź się z tym – odpowiedział od razu.
  I ja i on byliśmy zdenerwowani. Ta rozmowa coraz szybciej zmierzała do kolejnej kłótni. Kac odbierał mi siłę na wymianę oskarżeń. Jak to możliwe, że Zayn po imprezie wyglądał tak rześko?
  -Dlaczego nie możemy rozmawiać normalnie? Dlaczego każde nasze spotkanie kończy się kłótnią? – zapytałam cicho nie spodziewając się, że odpowie.
  -Bo oczekujesz ode mnie rzeczy, których ci nie dam – wyjaśnił niewzruszony.
  Łzy poleciały z moich oczu. Znów byłam na skraju wytrzymania nerwowego. Chciałam wykrzyczeć Malikowi całą prawdę. Dusiłam się skrywanymi wewnątrz tajemnicami.
  -Kocham cię Zayn – wypowiedziałam nie zastanawiając się nad jego reakcją. W końcu usłyszał co czuję.
  Przyglądał się mojej twarzy zupełnie zdezorientowany. Wiedziałam, że zaskoczyłam go swoim wyznaniem. Przeniósł wzrok na szyję. Zapewne zastanawiał się co skrywam pod szalem. Stał bardzo blisko mnie umożliwiając mi podziwianie swojego piękna. Z wyglądu był kimś idealnym. Pełne, malinowe usta i duże kawowe oczy przyciągały dziewczyny. Chciałam by był mój. Wówczas mogłabym całować go bez wstydu mając pewność, że nikt inny tego nie robi.
  -Ray, nie możesz bo ja nie zasługuję na miłość– wymamrotał. – Co ci się stało w szyję? – chciał zmienić temat by tylko nie rozmawiać o uczuciach.
  Ściągnęłam szal pokazując mu siniaki. Opuszkami palców delikatnie ich dotykał. Był zaskoczony i przerażony tym, co zobaczył. Pod wpływem jego dotyku moje rany tak nie bolały. Potrafił uleczyć wszystko co było we mnie zepsute.
  -Nieźle poobijałam się na imprezie – byłam zawiedziona, że nie skomentował mojej miłości, tak jakbym chciała. – Pójdę już.
  Ruszyłam w kierunku wyjścia. Szłam bardzo powoli, bo łzy zasłaniały mi całą widoczność. Wtedy Malik złapał mnie za łokieć i odwrócił do siebie.
  -Wiedz Rayno, że ja cię nie kocham. Nigdy nie kochałem i tego nie zrobię. Nie pasujesz do mojego mrocznego życia.
  Wyrwałam się z jego uścisku i poszłam do bramy. Znów mnie zranił, a ja ciągle do tego nie przywykłam.
 
~*~
Rozdział wyszedł dość krótki. To nie tak, że nie miałam na niego pomysłu ale chciałam trochę zatrzymać tą pędzącą fabułę. Wszystko idzie zgodnie z moim planem. 
Nadal nie poznaliśmy prawdy o imprezie, a na tożsamość gwałciciela będziecie musieli jeszcze trochę poczekać :)
Karo




1 komentarz:

  1. Lubię tą rozmowę z Zaynem...
    Ta scena ma w sobie taką melancholię i jest zadziwiająco kojąca...
    Rozdział krótki, lecz mimo wszystko przypadł mi do gustu. Potrzebowaliśmy takiej chwili przerwy po tym co działo się ostatnio.
    A to "Nie sądziłam, że wódka każe mi zapłacić rankiem tak wysoki rachunek za chwile wieczornego upojenia." trafia do zeszytu <3


    Do zobaczenia :*

    OdpowiedzUsuń