''Zabieraj swoje rzeczy i wyjdź. Nie możesz cofnąć tego, co powiedziałeś, wiem. Słyszałam to wszystko wcześniej, co najmniej milion razy. Nie jestem tą która zapomina, wiesz. Nie wierzę, nie wierzę w to. Odszedłeś w spokoju, zostawiając mnie w rozsypce. Za ciężko mi oddychać, upadam teraz na kolana... Mam już dość tej samej starej miłości. To gówno, to mnie rozdziera. Mam już dość tej samej starej miłości. Moje ciało ma już dość. Oh, ta sama stara miłość...''
~*~
Przyszedł ten moment powrotu do szkoły. Przez kilka dni siedziałam w domu
walcząc ze swoimi ogromnymi siniakami. Jak miałam się tak pokazać? Wciąż
próbowałam przypomnieć sobie skąd te fioletowe ślady znalazły się na mojej
skórze. Nie miałam kogo o nie zapytać. Ostatnia rozmowa jaką przeprowadziłam z
Zaynem zraniła mi serce jeszcze bardziej. Starałam się nie myśleć o jego
miodowych oczach. Rozum podpowiadał mi żebym o nim zapomniała. Trudno było
wymazać te dobre ale i te przykre wspomnienia. Były jak spacer na boso po
rozżarzonych kamieniach.
Wstałam wcześniej i dokładnie się umyłam. Nałożyłam mnóstwo kremu i
podkładu na szyję aby przyciemnić widoczne ślady imprezy. Jedyne na co nie
byłam przygotowana to konfrontacja z ludźmi. Już wyobrażałam sobie wszystkie
plotki na mój temat oraz przeszywające spojrzenia. Zrobiłam mocny makijaż chyba
tylko po to, by dodać sobie trochę odwagi przed tym, co czekało na mnie w
szkole. Minęłam się z mamą na schodach. Od dawna nie rozmawiałyśmy dłużej niż
kilka sekund. Kobieta zajęta była pracą, a ja swoimi rosnącymi zmartwieniami.
Doprowadziło to do utraty naszych kontaktów.
-Może zjemy w końcu wspólnie kolację? – zapytała, gdy byłam już gotowa do
wyjścia.
Brakowało mi bliższych relacji z rodzicielką. W tamtym czasie tylko z nią
mogłam szczerze porozmawiać.
-Czemu nie – odpowiedziałam i wyszłam na autobus.
Drogę do szkoły umilała mi piosenka Justina
Timberlake’a – Mirrors. Pozwalała mi zostawić gdzieś cały wewnętrzny ból. Lecz
kiedy tylko przekroczyłam furtkę szkoły, czułam spojrzenia. Słuchawki
spoczywały w moich uszach kiedy mijałam kolejne roześmiane osoby. Znów udawałam
twardą, a w rzeczywistości rozpadałam się. Ta impreza była jednym z
największych błędów. Teraz potworni licealiści nie dadzą mi szybko upragnionego
spokoju. Minęłam sarkastyczne spojrzenie Kit i prędko pognałam pod klasę. Tak
bardzo chciałabym cofnąć czas i nie stawić się u niej w domu. Najgorsze było
jednak to, że nie pamiętałam całej imprezy. Kto wie co się wówczas ze mną działo.
Na końcu korytarza dostrzegłam Veronicę. Złość rosła we mnie gdy się
zbliżała. Wyglądała na wykończoną, nawet nie dbała o to, żeby się pomalować. Pod
oczami miała ogromne wory i była bardzo blada. Kiedyś przejęłabym się jej
stanem. Teraz byłam pewna, że to kolejna zakrapiana impreza, na której się
pojawiła. Zdziwiłam się gdy podeszła do mnie. Błądziła po mojej twarzy oczami
szukając wsparcia. Lecz ja nie rozumiałam dlaczego. Zraniła mnie, wciąż przed
oczami miałam scenę jak całuje się z Zaynem.
-Możemy chwilę pogadać? Chciałabym wyjaśnić ci niektóre sprawy – odezwała
się niepewnie nie chcąc mnie denerwować.
Ostatnim razem nasza konfrontacja nie zakończyła się za dobrze. Do tej
pory bolała mnie ręka, po tym jak się szarpałyśmy.
-Daj mi spokój – westchnęłam zrezygnowana.
Już nie miałam siły by krzyczeć. Potrzebowałam samotności w swoim
cierpieniu.
-Ray, proszę cię – zaskomlała mając łzy w oczach.
Zdziwiłam się widząc ją w takim stanie. Veronica Hodkin nigdy nie
płakała, ani nie użalała się nad sobą. Była dziewczyną pełną życia i pozytywnej
energii. Kilka razy stawiałam ją sobie jako wzór do naśladowania. Ewidentnie w
tamtej chwili musiało się coś stać. A ja nie mogłam przekreślić naszej
przyjaźni. Byłyśmy sobie bardzo bliskie i musiałam jej pomóc, mimo wszystko. Ruszyłam
do damskiej toalety, a blondynka za mną. Oparła się o umywalkę ocierając twarz.
Serce kruszyło się na ten widok.
-Powiedz mi co się stało – wypowiedziałam zmartwiona.
Właśnie wtedy spojrzała na mnie tęczówkami pełnymi bólu. Usta jej drżały.
-Nie pocałowałam Zayna dlatego, że chciałam. Właściwie on wcale mi się
nie podoba – zaczęła cicho.
-Więc dlaczego to zrobiłaś? – nie mogłam powstrzymać się od zadania
podstawowego pytania.
-Byłam kilka miesięcy temu na domówce. Mnóstwo osób zalanych i
zajaranych, a w tym wszystkim ja. Kai także się tam pojawił i sama nie wiem jak
to się stało, ale całowaliśmy się w jakimś łóżku. Potem on wyciągnął telefon i
zaczął robić mi nagie zdjęcia. Nie byłam w stanie powstrzymać jego rąk. To było
straszne. Niedawno Kai zaczął szantażować mnie tymi zdjęciami. Było mi wstyd
przyznać się przed tobą więc robiłam to co mi kazał, by je odzyskać. Chciał, bym
znienacka pocałowała Malika na twoich oczach, a ja głupia to zrobiłam. Oddał mi
fotografie, ale doprowadził do zniszczenia naszej przyjaźni. Jest mi bardzo
przykro, Ray – wyrzuciła z siebie wszystko, co przede mną ukrywała.
Byłam w szoku. Nie sądziłam, że taka jest prawda. Skreśliłam Verę nie
pozwalając jej wcześniej na wyjaśnienia. Momentalnie cała złość na przyjaciółkę
gdzieś odpłynęła. Zaczęłam jej współczuć za to co ją spotkało. Jak Kai Parker
mógł zrobić coś takiego? Mój były chłopak szantażystą i zboczeńcem? Głowa pękała
mi od mnóstwa myśli. Przytuliłam załamaną przyjaciółkę. Nie zasłużyła na takie
traktowanie.
-Dobrze, że więcej osób nie ujrzało tych zdjęć. Obiecuję, że porozmawiam
poważnie z nim, by pożałował, ale dlaczego wymyślił coś takiego? – zapytałam po
chwili.
-Mówił coś o zemście za to, że go zostawiłaś – szepnęła – Ray, on jest
nieobliczalny.
~*~
Mijały dni, a Zayn nie pojawiał się w szkole. Nie tylko ja zastanawiałam
się dlaczego nagle zniknął. Dziewczyny, które udało mu się poderwać chodziły
smutne. Najprzystojniejszy arogant w liceum pozostawił po sobie mnóstwo plotek
i paniki. Jego samochód zniknął spod domu, a z tego co słyszałam nie odbierał
od nikogo telefonu. Lecz wydawało mi się, że to lepiej gdy go nie ma. Nie zmuszał
mnie znów na cierpienie z powodu patrzenia na niego. Bez Malika było
spokojniej. Powoli przyzwyczajałam się do jego nieobecności. Przez pierwsze dni
obserwowałam czy porsche nie stoi na parkingu, lecz tego wtorku także go nie
było. Kit chodziła po szkole zamyślona, zachowywała się jak nie ona. Nie obrażała
innych ani się nie wyśmiewała. Brak Zayna zmienił wszystkich. Dyrektor zapewne
cieszył się z tego, że ma spokój od największego łobuza. Przez ten czas mogłam
naprawić swoją przyjaźń z Veronicą. Ten spór umocnił więź, która nas łączyła. Wraz
z brakiem Zayna, nie pojawiał się także Kai. Uniemożliwiało mi to wygarnięcie
mu jakim jest chamem. Żałowałam, że z nim byłam. Wstyd mi było, że nie
dostrzegłam wcześniej jego prawdziwej twarzy. Brzydziłam się chłopakami.
-Słyszałam, że Malika ściga policja dlatego zniknął – odezwała się moja
przyjaciółka, gdy spotkałam ją na szkolnym parkingu we wtorek.
Analizowałam chwilę to, co usłyszałam. Zayn chodził do kasyna i zadawał
się z podejrzanymi typami. Kto wie, czy jego interesy były legalne. Pamiętam jak
znalazłam w schowku jego samochodu pistolet. Był niebezpieczny, a jeżeli to co
mówiła Vera było prawdą, popełnił przestępstwo i zniknął.
Mimo tego, że od imprezy minęło kilka tygodni, ludzie wciąż dziwnie się
na mnie patrzyli. Z czasem się przyzwyczaiłam. Na szczęście fioletowe siniaki
zniknęły z mojego ciała. Odetchnęłam z ulgą, że nie musiałam dłużej tego
ukrywać pod warstwą pudru. Podczas przerwy obiadowej na stołówce jak zwykle
panował hałas. Część głośno się śmiała, inni rozmawiali. Usiadłyśmy z blondynką
przy najbardziej oddalonym stoliku. Podeszła do nas jedna z dziewczyn, która od
zawsze mnie nie lubiła bez określonego powodu. Widziałam Jane kilka razy w
aucie Malika, pewnie z nią także miał krótki epizod.
-Czego tu chcesz? – zdziwiłam się, że Hodkin tak ostro potraktowała tą pustą
lalę.
Dosiadła się z bezczelnym uśmiechem do naszego stolika. Cała sytuacja
była bardzo dziwna.
-Rayna, zauważyłaś pewnie, że wszyscy ciągle się z ciebie śmieją, prawda?
– była bezczelna i nastawiona do tego by mnie zranić.
-O co ci chodzi, Jane?
Wyjęła z kieszeni kamizelki swój nowy telefon i chwilę w nim klikała. Patrzyłyśmy
się na siebie z Veronicą z zaskoczeniem. Bez słowa przysunęła ekran tak bym
zobaczyła to co włączyła. Na filmiku byłam ja. Leżałam na ziemi kompletnie
pijana wśród wrzeszczącego tłumu. Od razu domyśliłam się, że materiał pochodzi
z imprezy Kit. Nie mogłam patrzeć na to
upokorzenie.
-Poczekaj na kolejny urywek – zaśmiała się dziewczyna.
Osoba z telefonem stała przed drzwiami. Na początku wydawało mi się, że
kameruje wyłącznie drewniany wyrób. Jednak kiedy wsłuchałam się w dźwięki,
oniemiałam. Zza drzwi dochodziły krzyki dziewczyny, a sądząc po minie Jane,
były moje.
-Po internecie krąży nagranie jak uprawiasz seks, gratulacje Rayna.
Całe moje życie wraz z tymi słowami straciło sens.
~*~
Czy ktoś domyśla się tożsamości gwałciciela?
Rozdział 21 przyniesie odpowiedź
Do następnego <3
To był Kai, prawda?
OdpowiedzUsuńMuszę wiedzieć czy mam rację i jeśli dobrze łączę fakty to...
Z początku nie przepadałam za przyjaźnią Rayny z Veronicą, sama nie wiem czemu, ale teraz lubię te dwie razem.
Mam pustkę jeśli chodzi o zniknięcie Malika. Mój wewnętrzny psychopata podpowiada mi, że Zayn zabiał Kaia, broniąc honoru Rayny.
I chyba powiem to po raz pierwszy w życiu, ale chcę czyjejś śmierci w tym ff. Mam dziwne upodobania.
Tak czy siak, nie mogę już się doczekać co stanie się w następnym rozdziale i jak rozwinie się sytuacja
Do zobaczenia <3