19 czerwca 2016

Rozdział 7

''Nie sięgam po butelkę whisky, rzucam prosto w skały. Nie, nie zobaczysz mnie łykającej pigułki. Bo jeśli chcę, aby ból odszedł...W sekundzie sprawiasz, że znika. Jesteś jedyną rzeczą, która będzie. Jesteś moim lekiem. Ale sprawiasz, że wojna wydaje się być łatwą grą. Czynisz to wszystko lepszym. Sprawiasz, że czuję się całością. Jesteś moim... Moim lekiem...''
~*~
  Gdy usłyszałam, że zabierze mnie na posiłek od razu pomyślałam o taniej knajpce z szybkim jedzeniem. Do takich zawsze chodziłam z mamą, kiedy nie miała siły gotować obiadu. Zdarzało się to bardzo często po zniknięciu taty, jakby duch opuścił zarówno ją jak i mnie. Próbowałyśmy się wzajemnie pocieszać ale na dłuższą metę to nie wychodziło. Tylko czas był w stanie ukoić ból. Byłam zaskoczona, gdy Malik zatrzymał swoje sportowe auto w drogiej dzielnicy miasta. Wysiedliśmy, on pewny siebie, bo był tutaj nie raz, a ja szara dziewczyna, która przypadkiem się znalazła wśród bogaczy. Ludzie przyglądali mi się z zaskoczeniem popijając kawę. Było tak wcześnie a kawiarnie były oblegane. To dowodziło tylko, że w tej części Bristolu nie przejmują się pracą. Tam gdzie ja mieszkałam, wiele osób ledwo wiązało koniec z końcem. Gdzie podziała się sprawiedliwość na tym świecie? Dlaczego to ja nie mogę mieć drogiego auta i mieszkać w willi przypominającej zamek, tak jak Zayn? Dlaczego on wiedzie beztroskie życie wśród setek kobiet i mnóstwa kumpli a ja na każdym kroku dostaję po głowie?
  W ciszy weszliśmy do restauracji, która miała zbyt skomplikowaną nazwę bym mogła ją wymówić. Od razu w obroty wziął nas elegancko ubrany kelner. Usiedliśmy przy wyznaczonym stoliku w ciszy. Nawet nie wiedziałam co powinnam mu powiedzieć. Jest tak zmienny. Jeszcze niedawno wręcz się nienawidziliśmy, teraz jemy przy jednym stole. Byłam pewna, że jeśli nasza znajomość się rozwinie, będzie cholernie burzliwa.
  -Zayn?- jęknęłam zapoznając się kartą dań. Spojrzał na mnie pytająco odkładając swoje menu.- Nie rozumiem tych nazw.
  Nie znosiłam przyznawać się, że czegoś nie umiem. Ludzie zawsze wykorzystywali moje słabości. Tak samo głupio czułam się teraz. Malik gestem przywołał kelnera i zamówił dla nas dania, których nazwa oczywiście nic mi nie mówiła. Spojrzałam na niego czekając na wyjaśnienia.
  -Jambalaya z owocami morza.- rzucił obojętnie sądząc chyba, że wiem co to jest.- Łosoś, krewetki, ryż i warzywa.
  Pokiwałam głową tępo wpatrując się w stół. Nie wiedziałam o czym zamierza rozmawiać, po co wziął mnie do restauracji? Po jego zachowaniu odniosłam wrażenie, że wstydzi się ze mną gdziekolwiek pokazywać. Chyba lepiej by było jakby odwiózł mnie do domu.
  -Jak z Kit?- wypaliłam nagle właściwie się nie zastanawiając nad słowami.
  -Już raz mówiłem, że z nią nie jestem. Gdy mam potrzebę to się spotykamy.- odpowiedział spokojnie.
  Myślałam chwilę nad sensem tego zdania. Czy chciał mi powiedzieć, że to tylko łóżkowy związek? Mimo tego, że przerażał mnie świat w jakim żył Zayn to chciałam brnąć w to dalej. Póki był dla mnie miły i zachowywał się normalnie. Nie miałam okazji zareagować, ponieważ młody mężczyzna postawił przed nami talerze. Gdy zobaczyłam pięknie wyglądające danie zdałam sobie sprawę jak mocno jestem głodna. Kiedy ostatnio zjadłam porządny posiłek?
~*~
  Straciłam rachubę czasu już w restauracji. Czułam się tak dobrze i beztrosko. Gdy wyszliśmy z restauracji, Zayn kupił dla nas po kawie i poszliśmy pospacerować po dzielnicy. Z zachwytem obserwowałam nowoczesne wieżowce i ekskluzywne sklepy. Uśmiechałam się na widok słodko ubranych dziewczynek dumnie podążających za matkami. Na parkingach widziałam samochody, o których nigdy nawet nie słyszałam.
  Byłam zaskoczona, że tak swobodnie rozmawiam z Malikiem. Wstydliwość, która kiedyś mi towarzyszyła gdzieś wyparowała. Obiecałam mu pomoc w lekcjach a on zapewnił mnie, że nie tknie już Kaia. Byłam ciekawa ile warte są jego słowa. Nie przeprosił za swoje zachowanie ale po takim typie chłopaka się tego absolutnie spodziewałam. Wynagrodził mi te krzywdy spędzonym wspólnie dniem. Przy nim nie myślałam, że opuściłam lekcje. Nie obchodziło mnie to, co zrobi mama gdy się dowie, że uciekłam. Tak wolna nie czułam się od dawien dawna.
  -Jest jeszcze jeden przystanek na naszej liście. Tam gdzie jedziemy przydadzą się pieniądze. Mam nadzieję, że mi pomożesz. Wsiadaj, jedziemy na chwilę do mnie.
  Chłonęłam jego słowa jak napalona fanka. Naprawdę uwielbiałam go w takim nastawieniu do świata. Posłusznie zajęłam miejsce na fotelu pasażera zastanawiając się dokąd pojedziemy. Mam nadzieję, że mi pomożesz. Do czego on zmierzał? Zayn Malik, najbardziej samowystarczalna osoba jaką znam, liczy na pomoc? Z każdą minutą byłam coraz bardziej ciekawa tego miejsca.
  Za sprawą szybkiego auta chłopaka, już po kilku minutach znaleźliśmy się pod jego domem. Znów z rozmarzeniem przyglądałam się willi. Mulat z roztargnieniem szukał odpowiedniego klucza kiedy staliśmy pod drzwiami. Zastanawiałam się co nagle go tak zdenerwowało.
  -Poczekaj tu, pójdę na górę.- rzucił beznamiętnie wspinając się po szerokich schodach.
  -Jest ktoś w domu? Rodzice?- zapytałam nieśmiało obawiając się spotkania.
  -Spokojnie, Sulez.- powiedział oschle.
  Pragnęłam zobaczyć jego pokój by móc poznać trochę więcej nawyków chłopaka. Wiedziałam o Maliku tak niewiele. Na ścianie dostrzegłam mnóstwo zdjęć. Zaintrygowana podeszłam. Na większości z nich była młoda, ładna dziewczyna. Kiedy się jej przyjrzałam dostrzegłam ten sam kawowy kolor oczu. Kim więc ona była? Siostrą? Kilka fotografii dalej dwójka dzieci siedziała na jednym, bujanym fotelu. Słodki chłopczyk chwalący się ząbkami, to musiał być Zayn. Na żadnym zdjęciu nie dostrzegłam jednak mężczyzny. Może Malik wcale nie należał do tych szczęśliwych rodzin?
  -Przeanalizowałaś już moje drzewo genealogiczne?- usłyszałam za sobą ostry głos.
  Niepewnie się odwróciłam obawiając się, że jest na mnie zły.
  -Przepraszam.- wydukałam cicho.
  Ruszył do drzwi co zasygnalizowało mi, że także powinnam iść. W ciszy zamykał drzwi a mnie zrobiło się głupio. Może stałam się zbyt wścibska?
~*~
  Milczeliśmy tak długo, że Zayn uruchomił radio a cały samochód został wypełniony muzyką. Akurat leciało w stacji All that matters.
You're all that matters to me
Yeah, yeah ain't worried about nobody else
If it ain't you, I ain't myself
You make me complete
You're all that matters to me
Yeah, yeah what's a king bed without the queen
There ain't no "I" in team
To make me complete
You're all that matters to me
 
  Dobrze słuchało mi się tym szczerych słów. Byłam ciekawa jak na piosenkę zareagował Zayn i o kim sobie pomyślał.
  -Dokąd jedziemy?- odważyłam się przełamać to całe milczenie.
  Zdjął jedną rękę z kierownicy i powoli przybliżał ją do mojej nogi. Serce biło mi szybko, przerażone tą nagłą czynnością. Położył dłoń na moim kolanie wcale nie uspokajając.
  -Nie powiem ci. To sekret.- mruknął uśmiechając się tajemniczo.
  -O tak, lubię sekrety.- wyjąkałam cicho czując jak jego ręka zmierza ku górze.
  Z tej dziwnej sytuacji wyrwał mnie klakson jakiegoś samochodu. Malik poddenerwowany wyminął auto zabierając swą dłoń. Odetchnęłam cicho kolejny raz zaskoczona jego nagłymi ruchami.
  Zayn zatrzymał się przed kasynem a ja wytrzeszczyłam oczy. Nie spodziewałam się wycieczki w takie miejsce. Liczyłam na coś spokojnego po całym dniu spędzonym z chłopakiem. Na pewno zauważył, że jestem przerażona. Na filmach takie miejsca były skupiskiem przestępców. Co jeżeli Zayn naprawdę był takim niegrzecznym chłopcem? Skierowaliśmy się do tylnego wejścia w ciszy mijając ochroniarzy. No tak, miał tu swoje wpływy.
  -Nikt tu nie gra legalnie dlatego też pozwolimy sobie na małe oszustwo, Sulez.- odezwał się przepuszczając mnie w drzwiach.
  Od razu do mojego nosa wdarł się ostry zapach dymu papierosowego. Nie sądziłam, że w takim miejscu może być tyle ludzi. Większość stołów zostało pozajmowanych. Zauważyłam pijanego mężczyznę, który zmierzał w naszą stronę. Momentalnie cała się spięłam przypominając sobie do czego zdolni są ludzie pod wpływem trunków.
  -Nie bój się.- szepnął Zayn łapiąc mnie za rękę.
  Nie sądziłam, że kiedykolwiek odważy się na ten gest. Pijany mężczyzna im był bliżej tym zacieklej się we mnie wpatrywał. Zayn ściskał moją dłoń chcąc dodać mi odwagi i byłam mu za to dozgonnie wdzięczna. Naprawdę zachował się jak facet.
  -Cześć ślicznotko.- tego najbardziej się obawiałam.
  Malik odepchnął mnie chowając jednocześnie ze sobą. Spojrzał wrogo na pijanego mężczyznę. Nie chciałam kolejnej bójki w jego wykonaniu.
  -Jeżeli stąd nie odejdziesz, będziesz mógł pożegnać się z zębami.- warknął odpychając starszego faceta.
  Ten wyjąkał jakieś przekleństwo pod nosem po czym odszedł. Mulat odwrócił się w moją stronę a rysy jego twarzy od razu złagodniały. Pokiwałam twierdząco głową na pytanie czy wszystko jest w porządku. Przy nim rzeczywiście czułam się bezpieczna. Nadal trzymając mnie za rękę ruszył przed siebie. Czytałam tylko nazwy gier, o których nie miałam pojęcia. Bałam się patrzeć na tłumy mężczyzn by znów któryś się nie doczepił.
  -Nie umiesz grać prawda?- zapytał Zayn siadając na wolnym miejscu przy stole z napisem Poker.
  Pociągnął za rękę usadawiając mnie na swoich kolanach. Czułam bijące od niego ciepło. Był tak blisko, moje serce znów mocniej biło. Starszy mężczyzna rozdał Malikowi karty. Gra się rozpoczęła. 

3 komentarze:

  1. Szczerze? Momentami nie ogarniam Zayna, nawet powiedziałabym, że zachowuje się jak w demons (tylko, że tam wobec Perrie).
    Ale nie będę go oceniać pochopnie.
    Jak zauważyłam słowo "poker" to zaczęłam
    nucić piosenkę Lady Gagi autorki Poker Face.
    Chyba ten utwór nadaje się doskonale do tej gry.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię ich relację, nawet jeśli Zayn czasami ma skłonności świadczące na dwubiegunowość (i tak go kocham) <3
    W sumie spodziewałam się tutaj dobrze znanych mi, popularnych fish&chips, ale skoro Malik to taki bogacz to mam tylko jedno pytanie: po jakim języki to całe "Jambalaya"? xD
    Jak to czytać? To jakieś hawajskie danie? Ono istnieje naprawdę? (nie oceniaj mnie, jeśli nie jem w domu ti jem w Mc'donaldzie XD)
    "Na żadnym zdjęciu nie dostrzegłam jednak mężczyzny. Może Malik wcale nie należał do tych szczęśliwych rodzin?
    -Przeanalizowałaś już moje drzewo genealogiczne?- usłyszałam za sobą ostry głos."
    Proszę obiecaj mi, że rozwiniesz jego sytuację rodzinną. Rodzina to jeden z moich ulubionych wątków w każdym możliwym dziele <3
    O cholera!
    Ale, że kasyno?!
    Dlaczego poker? xD
    Dlaczego nie jednoręki bandyta? XD
    Przecież to jedna z najlepszych gier w kasynach :<
    Naprawdę, czuję że w przyszłości stracę przy tym dużo kasy XD

    I koniec..?
    Który nie jest końcem, ponieważ trzeba czekać na kolejny rozdział :D

    Tak więc,

    Do zobaczenia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz rozdział rozpoczyna się piosenką, której nigdy w życiu nie słyszałam, ale zaraz się to zmieni!

    Strasznie smutne, ale i prawdziwe: "Tylko czas był w stanie ukoić ból." Tak bardzo mi jej szkoda, ona tyle cierpi, ;_;

    Ostatnie zdanie jest idealne, a to tylko 2 słowa.
    Czuję, że ta gra spodoba mi się równie ogromnie jak ruletka w "Demons". <3333

    Lecę czytać dalej! <3

    -kk

    OdpowiedzUsuń