26 czerwca 2016

Rozdział 8

''Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie. Będę tym jedynym, jeśli i ty mnie pragniesz. Poszedłbym za tobą wszędzie.. I potknę się i upadnę...Wciąż uczę się kochać. I przełknąłbym swą dumę. Jesteś jedyną, którą kocham. I mówię "żegnaj". I przepraszam, że nie mogłem do Ciebie dotrzeć. Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie...Powiedz coś...''
~*~
  Mężczyźni, którzy siedzieli przy stole co jakiś czas zaciekle się we mnie wpatrywali. Wiedziałam, że dziwi ich moja obecność. Siedząc na kolanach Zayna zastanawiałam się czy przyprowadził tu jeszcze jakąś dziewczynę. Moje myśli od razu skierowały się na Kit. Aż się uśmiechnęłam zdając sobie sprawę, że to ja jestem teraz z Malikiem. Wygrałam.
  Zafascynowana wpatrywałam się w karty mulata chcąc pojąć sens tej gry. Widziałam go uśmiechniętego od ucha do ucha, więc na pewno gra układała się po jego myśli. Bałam się odezwać, doradzić mu którą kartą powinien grać. W końcu to on był w tym mistrzem. Ja pierwszy raz w życiu odwiedziłam kasyno. Rozejrzałam się po budynku, które na swój sposób wyglądało dobrze. Już nawet kłęby dymu papierosowego mi nie przeszkadzały. Zaczęłam wiercić się na jego kolanach a on chcąc mnie uspokoić, zaczął wyjaśniać szeptem zasady gry. Po kilku minutach wszystko się rozjaśniło. Poker nie był mi już tak obcy.
  Zayn przygryzał dolną wargę niepewny kolejnego ruchu. Skorzystałam z okazji i uważnie lustrowałam jego karty. Naprawdę chciałam mu pomóc. Nagle odważyłam się pokazując palcem na szóstkę kier.
  -Dobry pomysł, Sulez.- rzucił krótko podając kartę.
  Duma rozpierała mnie od środka. Pochwalił mój pomysł. Nareszcie do czegoś się przydałam. Chłopak wyjął z kieszeni skórzanej kurtki paczkę papierosów. Niechętnie spojrzałam na fajki czując odrazę. Szybko, zwinnie i przede wszystkim jedną ręką odpalił bibułkę z nikotyną. Druga dłoń mulata bez przerwy obejmowała mnie w pasie, co było tylko ogromną radością dla budzących się w brzuchu motyli. Bałam się, że wkrótce moje ciało mnie zdradzi a Zayn domyśli się, że z każdą minutą przestaje mi być obojętny.
  Gracze jednocześnie spojrzeli na leżącą kartę. Mężczyzna z cygarem zaklął pod nosem a kobieta, która od jakiegoś czasu groźnie wpatrywała się we mnie, odeszła do zielonego stołu. Malik zaciągnął się papierosem zbierając od towarzyszy pieniądze. Wygrał?
  -Brawo.- powiedział krótko wręczając mi banknoty.
  Spojrzałam na niego zaskoczonym wzrokiem. Dlaczego mi to dał? To było zbyt dużo pieniędzy.
  -To twoja wygrana, Zayn.- odparłam zawstydzona.
  Zaśmiał się. Bawiło go moje zakłopotanie i nieśmiałość. Przysunął moje ciało bliżej swojego po czym delikatnie muskając mnie po szyi zbliżał się do ucha. Serce szalało pozbawiając racjonalnego myślenia.
  -Zapamiętaj, skarbie.. w grach hazardowych najważniejszy jest ostatni ruch. Dziś dzięki tobie wygraliśmy, gratulacje, Sulez.- szepnął po czym jakby nigdy nic podniósł się.
  Staliśmy na wprost siebie. Ja zagubiona i niepewna. On cholernie seksowny i odważny. Posłusznie schowałam pieniądze do kieszeni. Malik widząc, że wykonałam polecenie ponownie złapał mnie za rękę. Szliśmy coraz bardziej oddalając się od wyjścia.
  -Przed nami Blackjack. – powiedział spokojnie znów zajmując miejsce przy stole.
  Tym razem siedziałam na krześle obok. Kolejna gra, której zasad nie znałam. Widziałam talię kart, dokładnie 52. Malik bez wahania wyjął z portfela pokaźną sumę pieniędzy i położył ją na stół. Zastanawiałam się czy kiedykolwiek przegrał. Czy żałował postawionych banknotów? Co zrobi gdy teraz mu nie wyjdzie? Nie chciałam widzieć rozwścieczonego chłopaka.
  -W tej grze chodzi o to by za pomocą dwóch kart uzyskać wynik zbliżony do liczby 21, nigdy większy.- wyjaśnił mi mężczyzna siedzący po mojej lewej stronie.
  Odwróciłam się do niego i cicho podziękowałam za wyjaśnienie. Ubrany był w szary garnitur, który wręcz zlewał się z jego brodą. Na moje oko był po pięćdziesiątce. Zawsze zastanawiałam się dlaczego ludzie w takim wieku lądują w kasynach. Gdzie w tej chwili była rodzina mężczyzny? Dlaczego ktoś pozwalał mu na roztrwanianie wypłaty? To samo zastanawiało mnie w Maliku. Nie od dzisiaj wiedziałam, że jest bogaty ale czy rodzice chłopaka nie mieli pojęcia o jego wizytach w takich miejscach? Miałam wrażenie, że tylko moja mama tak przesadnie się mną interesuje. Vera zawsze miała na pieńku zarówno z rodzicielką jak i ojcem. Nie przejmowała się ich zdaniem i zawsze robiła to co sama uważała za słuszne. Moje rozmyślanie przerwał dźwięk telefonu. Wyjęłam go i zdziwiłam się widząc imię przyjaciółki.
  -Co się stało?- zapytałam powoli chcąc aby mój głos brzmiał jak najlepiej.
  Co jej powiem jeśli zorientuje się, że jestem poza domem, jeszcze w kasynie?
  -Właśnie widziałam w mieście Kaia rozmawiającego z Kit. Od kiedy oni mają ze sobą kontakt?
  Ta wiadomość od razu mnie ożywiła. Kai i Kit? Mój były i chorobliwie zakochana w Maliku dziewczyna? Wszystko zaczynało się składać w całość. Zarówno jedno jak i drugie stało się zazdrosne o relację moją i Zayna.
  -Knują coś przeciwko mnie.- powiedziałam cicho.
  Usłyszałam w telefonie dźwięk sygnalizujący rozładowaną baterię. Zaklęłam cicho chowając komórkę do kieszeni dżinsów. Zrobiłam krok do tyłu, gdy nagle poczułam, że obiłam się o coś plecami. Czułam gorący oddech na moim karku. Postać położyła mi jedną dłoń na brzuchu jednocześnie przysuwając się bliżej. Serce biło mi jak oszalałe, jednak wiedziało, że to Malik. Brunet zbliżył swoją twarz tak, że teraz czułam oddech na twarzy. Pachniał papierosami ale i pięknymi, męskimi perfumami.
  -Z kim rozmawiałaś?- szepnął nie zmieniając swojej pozycji.
  -Uhm.. z przyjaciółką.- zająkałam się czując jak oplata mnie rękami.
  -Wiele słyszałem o Veronice Hodkin, ale nigdy nie chwaliła się, że jesteście przyjaciółkami. Muszę wrócić do gry, wkrótce wygram.
  Odszedł zostawiając mnie bijącą się z myślami. Skąd Zayn wie tyle o mnie? Czułam, że wkrótce czeka mnie rozmowa z blondynką.
  Słowa Malika były zdecydowanie przesadzone. Kiedy wróciłam na miejsce spodziewałam się widoku załamanych graczy i radosnego Mulata. Tymczasem Blackjack trwał w najlepsze a ja czułam się obserwowana przez wspomnianego mężczyznę w garniturze. Na początku wydawał się miły, lecz teraz byłam prawie pewna, że poluje na łatwe panienki. Nie chciałam odrywać Zayna od gry ale wystraszyłam się kiedy ten staruch przysunął krzesło bliżej mnie. Byłam tak skupiona by wyłapać jego kolejny ruch, że nie wiedziałam jak właściwie toczy się ta rozgrywka.
  Podskoczyłam jak poparzona gdy mężczyzna położył swoją pomarszczoną dłoń na moim kolanie. Ku mojej radości całą sytuację widział Malik. Zdążyłam tylko zauważyć wściekłość w jego kawowych tęczówkach. Podszedł do faceta i podniósł go za granatowy krawat. Nikt prócz mnie nie zareagował. Zapewne takie zachowania to tutaj norma. Nim się obejrzałam Zayn wymierzył mu pierwszy cios, prosto w szczękę. Próbowałam oderwać Mulata, naprawdę bałam się, że wynikną z tego problemy. On chyba poczuł jak się staram, bo odrzucił starszego mężczyznę na stół i złapał mnie za rękę. Szybkim krokiem ruszył w stronę, jak mi się zdawało, wyjścia.
  -Przepraszam, że przerwałam ci grę.- rzuciłam cicho. Nie chciałam by był na mnie zły.
  -Właściwie to znowu wygrałam.- powiedział radosnym głosem.
  Przeszliśmy przez drzwi z napisem Dla personelu. Nagle zrobiło się cicho. Szliśmy już spokojniej a Zayn puścił moją rękę. Nie wiedziałam czy to mnie rozczarowało czy ucieszyło.
  -Malik!- usłyszeliśmy ostry krzyk gdzieś w dali.
  Spojrzałam zaniepokojona na niego. Nie był już wściekły ale przerażony? Bez słowa wepchnął mnie do szafy z ubraniami pracowników, po czym sam do niej wszedł. Jedyne światło wpadało przez niewielką szparkę w drzwiach. Słyszeliśmy na korytarzu mężczyzn, którzy rozmawiali na temat Zayna.
  -Przebiegły gnojek, zawsze mu się udaje.- powiedział jeden głos.
  -Zobaczysz, że go dorwiemy albo tą dziewczynę.- dodał drugi.
  Na pewno chodziło im o mnie. Przestraszyłam się do tego stopnia, że moje oczy się zaszkliły. Wiedziałam, że wplątałam się w groźny świat hazardu i przestępstw. Mimo ciemności Malik domyślił się, że zaczynam płakać. Delikatnie wziął mnie w ramiona zapobiegając jakimkolwiek odgłosom. Ten niewielki gest wystarczył bym poczuła się bezpiecznie.
~*~
  -Która godzina?- zapytałam cicho kiedy byliśmy już przy samochodzie chłopaka.
  W spokoju czekałam aż wypali papierosa. Wyjął z kieszeni swój telefon. Wpatrywał się zdziwiony w ekran i dopiero po chwili oznajmił, że jest dwudziesta pierwsza. Wiedziałam, że w domu czeka mnie prawdziwe piekło.
  -Boisz się, że mamusia będzie krzyczeć?- zapytał gdy był w trakcie odpisywania komuś na smsa.
  -Właściwie to nie mam od kogo wziąć lekcji. Wagarowanie jest bez sensu.- jęknęłam opierając się o auto.
  -No tak, w twoim idealnym życiu nie ma czasu na rozrywki.- warknął a ja wyczułam napiętą sytuację między nami.
  -Nie wiesz za dużo o moim życiu.- odpowiedziałam oburzona.
  Jak śmiał powiedzieć, że mój świat jest idealny? Bez wsparcia i zrozumienia. Z masą wrogów i brakiem ojca.
  -A co jeśli sporo wiem, Sulez?- prychnął zbliżając się do mnie.
  Spojrzałam na niego wrogo chcąc zakończyć tą głupią wymianę zdań. Złapał mnie za podbródek unosząc go do góry. Patrzyłam w te tajemnicze i wściekłe oczy.
  -Powiedzieć ci prawdę?- zapytał uważnie analizując moje tęczówki.- W rzeczywistości jesteś cholerną mądralą, która nie pierwszy raz usiłuje mi wmówić, że więcej wie o życiu. A ja zapewniam cię, że się mylisz. Poznałaś świat z zupełnie innej strony niż ja. Liczą się dla ciebie te pierdolone oceny i wzorowe zachowanie a tak naprawdę nic z tego nie przyniesie ci radości i ciekawego życia. Nie raz słyszałem, że jesteś taka biedna. Sama sobie na to zapracowałaś więc przymknij się, Rayno.
  Pierwszy raz odważyłam się żeby kogoś uderzyć. Moja dłoń spotkała się z policzkiem Malika a ja nie pożałowałam swojego czynu. Wręcz przeciwnie, poczułam się wolna. Nie mogłam sobie pozwolić by tak bestialsko mnie oceniał gdy sam był cholernym chuliganem.
  -Do samochodu.- warknął wściekle.
  Nie chciałam dłużej brnąć w tą głupią rozmowę. Wsiadłam i wiedziałam, że cała podróż do mojego domu minie w ciszy.
  Jechał szybko ale ostrożnie. Nagle pieniądze, które od niego dostałam zaczęły mnie gryźć. Nie chciałam ich mieć, ale wiedziałam, że wścieknie się gdy je oddam. Z piskiem opon zatrzymał się pod moim domem.
  -Dziękuję.- powiedziałam cicho.
  Nie oczekiwałam odpowiedzi. Wpatrywał się przed siebie w jakiś martwy punkt. Właśnie miałam zamykać drzwi gdy usłyszałam jego mocny głos z nutką sarkazmu.
  -Powiedz swojej przyjaciółce, że wymiatała na ostatniej imprezie.
  Odjechał zostawiając mnie samą przed wejściem do domu. Specjalnie to powiedział. Chciał mnie zdenerwować i jednocześnie pokazać jak zabawowa potrafi być Veronica. Wtedy obiecałam sobie, że też się taka stanę. Malik więcej nie powie mi, że nie korzystam z życia.
  Wiedziałam, że jest późna godzina a wszystkie światła były pogaszone. Ściągnęłam buty już pod drzwiami i na palcach udałam się w kierunku schodów. Usłyszałam za sobą dźwięk zapalanej lampki.
  -Gdzie ty do cholery byłaś?!

2 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny.
    Bardzo dobrze się go czytało.
    Rayna już przestanie być taka grzeczna?
    Hmm... chcę to zobaczyć! :3
    Kit i Kai? No kurde, serioo podejrzane.
    Ach, nie mogę się doczekać next!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyobraziłam sobie Malika wyjaśniającego mi zasady pokera i powiem ci...ROZPŁYNĘŁAM SIĘ *.*
    Dalej odnoszę wrażenie, że Zayn zmienia swoje humorki niż ja podczas okresu ale jak go nie kochać :)
    "Przed nami Blackjack." - pierwsze co mi się skojarzyło to pewna pizzera w mojej mieście o tej samej nazwie XD
    Naprawdę myślałam, że zabierze ją na pizze!
    Ten staruch, ta szafa...OCSNHXYSHSJXK
    Co knuje Malik? On już od początku był typem spod ciemnej gwiazdy, ale teraz się naprawdę zaczynam niepokoić....
    Sulez mu przywaliła...
    Z jednej strony mu się należało, a z drugiej...NIE MOGŁA GO KOPNĄĆ W KROCZE? Tak to teraz mu twarz może ucieprieć :<
    Ale nie poważnie, następnym razem wal między nogi
    #DobreRadyCiociNatalcii
    "-Powiedzieć ci prawdę?- zapytał uważnie analizując moje tęczówki.- W rzeczywistości jesteś cholerną mądralą, która nie pierwszy raz usiłuje mi wmówić, że więcej wie o życiu. A ja zapewniam cię, że się mylisz. Poznałaś świat z zupełnie innej strony niż ja. Liczą się dla ciebie te pierdolone oceny i wzorowe zachowanie a tak naprawdę nic z tego nie przyniesie ci radości i ciekawego życia."
    Jarusiu jak denerwują mnie osoby takiego pokroju w prawdziwym życiu..... -.-

    Rozumiem, że przespał się z Veronicką? :D
    Tak to odebrałam :D
    "Wtedy obiecałam sobie, że też się taka stanę. Malik więcej nie powie mi, że nie korzystam z życia."
    To skończy się kłopotami...
    Poważnymi kłopotami....
    Już to wiem i chce mi się płakać na myśl co może się stać, bo to smutne że to ona chce się zmienić, nawet jeśli Sulez jest taką dobrą duszyczką, która nie jest dla nikogo ciężarem i dba o swoją edukację.
    Już czuję to może łez, które zafundujesz mi za niedługo, mam rację? ;)



    Do zobaczenia <3

    OdpowiedzUsuń