27 stycznia 2017

Rozdział 21

''Wszyscy myślą że mam to wszystko, lecz to jest puste życie za murami tego zamku. Jeśli się potknę, jeśli upadnę, czy ktokolwiek mnie usłyszy krzyczącą zza murów tego zamku? Tu nie ma nikogo, za tymi murami zamkowymi.Obserwując nieruchomość przez bramę z zewnątrz patrząc do środka. Pewnie pomyślisz, że się dorobiłem, lepiej popatrz znów. Mam lokaja, mam służącą i dwór. Przekonaniem jest że żyję fantazją milionera. Z Phantomami i Ferrari na podjeździe. Ale widzisz to przyszło w zamian za zdrowie psychiczne. Twoja wizja przyćmiona przez Grammy na kominku. Tylko przełącz obiektyw twojego aparatu, zobaczysz cierpienie...''
~*~

   Leżąc w łóżku wspominałam cudownie spędzony dzień z Zaynem. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszej odskoczni od codziennych problemów. Ponowne pojawienie się mulata w moim życiu znów przyniosło radość. Ludzie mogli mówić, że jest chuliganem i przestępcą. Po szczerej rozmowie z nim doszłam do wniosku, że żaden człowiek nie jest zły. Malik był zagubiony i przez większość życia po prostu samotny. Pokazał mi swoją lepszą stronę i wiedziałam, że byłam jedyną dziewczyną, której opowiedział o przeszłości. To pomogło mi czuć się w pewien sposób lepszą od ślicznotek ze szkoły. Pragnęłam by każdy dzień niósł mi tyle radości, co dzisiejszy. Musiałam jednak liczyć się z tym, że stary Zayn wróci i znów będzie traktował mnie jak powietrze. Byłam zbyt słaba by go zmienić, ale czerpałam z chwil kiedy był po prostu dobrym człowiekiem. Udostępnił na mój telefon piosenkę, którą nagraliśmy ale także tą, którą puścił mi dawniej. Ze słuchawkami w uszach leżałam którąś godzinę słuchając ich na przemian. Miał delikatny ale i męski głos przez co wiedziałam, że jest w stanie odnieść sukces w branży muzycznej. Nawet mój śpiew po kolejnym odsłuchaniu zaczął mi się podobać. Zasnęłam otulona słowami, które napisał Malik. Szczęście wówczas naprawdę ze mnie tryskało.
  Zobaczyłam go w parku nieopodal szkoły. Przechodziłam przez to miejsce codziennie i zawsze wiało pustkami. Tego poranka on siedział i obserwował jak do niego idę. Kai miał na twarzy jeden ze swoich bezczelnych uśmiechów. Wiedział dlaczego tak zdenerwowałam się na jego widok. W mojej głowie wciąż przewijały się słowa przyjaciółki. Teraz miałam okazję, by wyjaśnić z nim całą sprawę bez niepotrzebnych świadków. Nie mogłam uwierzyć w to, że kiedyś go kochałam. Dawniej był słodkim chłopakiem mimo to, jak potrafił się zachowywać wobec mnie. Coś się z nim stało. Zrobił się agresywny, buntowniczy i podły.
  -Miło cię widzieć, Rayno – odezwał się zachrypniętym głosem.
  Otuliłam się kurtką. Poranki w Bristolu nie należały do najcieplejszych.
  -Jak mogłeś wykorzystać Veronicę do twojej chorej zemsty? – warknęłam zatrzymując się na bezpieczną odległość.
  Zaśmiał się sarkastycznie co tylko mocniej mnie poddenerwowało.
  -Myślałaś, że odpuszczę po tym jak mnie zostawiłaś. Zainteresowałem się tobą, bo byłaś skromna i cicha, nie jak inne. Zdawałem sobie sprawę, że wyglądem im nie dorównujesz ale postanowiłem spróbować. A ty zerwałaś tłumacząc się, że nie jesteś gotowa. To co przydarzyło się Hodkin to wyłącznie twoja wina – powiedział opanowanym głosem.
  Nie chciałam wierzyć w to, co mówił. Jak śmiał oskarżać o swój grzech mnie?
  -Dlatego, że cię zostawiłam zmusiłeś moją przyjaciółkę by całowała się z Zaynem na moich oczach? Jesteś nienormalny, Kai. Powinieneś się leczyć! – krzyknęłam nie panując już nad emocjami.
  -To zwykła zemsta, kochanie – mruknął starając się być przy tym pociągający i seksowny.
  -Nie zostawię tak tego.
  Ruszyłam przed siebie, lecz jego głos znów mnie zatrzymał. Zapytał jak bawiłam się na imprezie. Od razu pomyślałam, że będzie wiedział co wydarzyło się w sypialni.
  -Więc uprawiałaś seks i nie wiesz z kim? Nie znałem cię od tej strony, Ray – naprawdę był bezczelny.
  Już miałam odejść, gdy jego ręka przytrzymała mnie. Spojrzeliśmy sobie w oczy i nie widziałam w jego tęczówkach tej dobroci co kiedyś. Dawny Kai odszedł i stałam teraz przed prawdziwym potworem.
  -Zapytaj Malika czy byłaś dobra – szepnął mi prosto do ucha.
  Chciał mnie sprowokować i najpewniej załamać. Nie mogłam pozwolić by zobaczył, że zmartwiło mnie to, co przed chwilą usłyszałam. Bez słowa wyjął telefon i w swojej galerii pokazał mi filmik prosto z sypialni. Byłam tam ja zalana w trupa, a osobnik płci przeciwnej ciągnął za moje włosy. Zamknął mi buzię ręką i zaczął podduszać. Po chwili jakby nigdy nic całowaliśmy się i dostrzegłam, że to Zayn. Byłam w samej bieliźnie i on także się rozbierał. Nie słuchałam co do siebie mówimy, bo ten obraz ranił moje oczy. Zaczęliśmy brutalny seks, a na swojej twarzy dostrzegłam niechęć i ból. Szarpałam się i wyrywałam, lecz byłam zbyt słaba by powalić Malika. Zamknęłam oczy nie wytrzymując.
  -Skąd to masz? – zapytałam łamiącym się głosem.
  -Widziałem po zachowaniu Malika, że coś się święci. Chwilę przed wami byłem tam i umieściłem kamerkę w niewidocznym miejscu. Byłem zaskoczony tym co zarejestrowała. Liczyłem na to, że wykorzystanie Veronici do mojej zemsty przyniesie mi ukojenie, lecz Zayn pomógł mi zranić cię jeszcze bardziej.
  -Kurwa usuń to! Jesteś popierdolony! – krzyknęłam rzucając się na niego z pięściami.
  -Cieszę się, że poszerzasz słownictwo o wulgaryzmy, ale naucz się jeszcze do jakich osób możesz się tak zwracać.
  Uciekłam nie chcąc dłużej tego słuchać. Biegnąc przed siebie prosto do szkoły czułam nie tylko ogromny ból, ale i wściekłość. Już wiedziałam co wydarzyło się na imprezie. Chłopak, w którym się zakochałam po prostu mnie zgwałcił.
  Dotarłam na parking już po dzwonku. Nie zamierzałam jednak udać się na lekcję. Nie byłam w stanie spoglądać na ludzi. Wpadłabym w szał spotykając na korytarzu Malika. Niedaleko dostrzegłam jego luksusowe porsche. Ustawił je tak, by już żaden kierowca nie postawił obok auta. Zapewne nie chciał, by ktoś porysował jego furę. Wpadłam na genialny pomysł, który mógł pomóc mi w uspokojeniu wrogości, która mną zawładnęła.
  Znalazłam w plecaku cyrkiel i bez opamiętania przejechałam nim wzdłuż czerwonego lakieru. Od razu pojawiła się ogromna rysa. Wiedziałam, że się wścieknie, gdy to ujrzy więc nadal używałam szkolnego przyrządu, tym razem z drugiej strony. Zaczęłam kopać przedni zderzak nie myśląc o tym, czy włączy się alarm. Gdy zabolała mnie noga obudowa samochodu wykrzywiła się i z jednej strony odpadła. Pociągnęłam za klamkę i zdziwiłam się, gdy auto było otwarte. Najprawdopodobniej Malik nie obawiał się, że ktoś ruszy jego porsche. Wzięłam do ręki nieopodal leżący kamień i rzuciłam nim w przednią, potem tylną, a na końcu w boczną szybę. Jeszcze kilkanaście minut temu ten samochód wyglądał jak z salonu. Po moich wybrykach momentalnie stracił na wartości. Wpadłam jak opętana do środka rysując skórzane fotele do tego stopnia, że pojawił się biały puch. Wyrzucałam wszystko z półek targając książki i niszcząc płyty. W końcu do ręki wpadła mi ta z jego nazwiskiem i pierwszą piosenką. Wściekła złamałam ją na mnóstwo części chcąc, by chociaż przez chwilę cierpiał tak, jak ja wówczas. Oderwałam lusterko i kilka guzików, między innymi tych do włączania muzyki. Nie zwracałam uwagi na mnóstwo szkła, które znajdowało się wewnątrz. Do mojej dłoni wpadła szminka i majtki, które zapewne pozostawiła po sobie jedna z jego kochanek. Zawiesiłam bieliznę na kierownicy i zaczęłam ją malować czerwonym odcieniem pomadki. Po chwili kreśliłam także fotel i resztki przedniej szyby. W schowku trzymał mnóstwo prezerwatyw, które zaczęłam dziurawić. Już wyobrażałam sobie jak wpadnie z Kit czy inną pustą lalą. Nie przejmowałam się, że może zostać ojcem, bo najzwyczajniej świecie to pomogło mi rozładować złość. Nim wysiadłam, potargałam jeszcze ubrania, które trzymał z tyłu. Uśmiechnęłam widząc to wszystko, co zniszczyłam. Będąc już poza autem rozbiłam oba lusterka, by nie mógł spokojnie wrócić do domu.
  Lecz ja postanowiłam to zrobić. Otarłam łzy i ruszyłam na przystanek. Cierpiałam zbyt mocno by wejść do budynku szkoły tak, jak codziennie.
  Wciąż nie docierało do mnie, że to Zayn. Sądziłam, że zrobiłam to z przypadkową osobą i powoli zaczynałam godzić się z tym, że straciłam dziewictwo na imprezie. Gdyby nie Kai nigdy nie poznałabym prawdy. Żyłabym w kłamstwie nadal kochając Malika i tłumacząc jego zachowanie. Gwałtu nie dało się wyjaśnić. Nie wmawiałam już sobie, że za niegrzecznością chłopaka stoi przeszłość i jego trudna sytuacja. Byłam w stanie wybaczyć mu każdą krzywdę, którą mi wyrządził, ale nie coś takiego. Pojechał po najłatwiejszej linii oporu gwałcąc kogoś tak bezbronnego i pijanego, jak ja na imprezie. Dlaczego zrobił to akurat mnie? Było setki dziewcząt, które pragnęły seksu z mulatem. Mógł wykorzystywać je, podduszać i bić, bo by się na to zgodziły. Wtedy nie był na tyle pijany, by nie pamiętać. Byłam idiotką, że dzień po tym wyznałam mu swoją miłość. Czy zniknął dlatego, że miał wyrzuty sumienia? Jak śmiał zaprosić mnie do swojego domu, opowiadać historie z życia i nawet poprosić o nagranie piosenki skoro wiedział jaką krzywdę mi wyrządził. Przez cały ten czas udawał, zachowywał się tak, jakby nic się nie wydarzyło. Tłumaczył, że nie wie co się ze mną działo. Był perfidnym kłamcą, sadystą i gwałcicielem.
  Wieczorem wyszłam na spacer, ponieważ nie mogłam wytrzymać z myślami, które mnie nawiedzały. Nie chciałam dzwonić do przyjaciółki i szukać u niej litości. Potrzebowałam pocierpieć w samotności, a wieczór wydawał się odpowiednią na to porą. Chodziłam pomiędzy uliczkami, których w dzień nie odwiedzałam. Nie bałam się, że ktoś mnie napadnie, bo już nic gorszego nie mogło mi się stać. Dotarłam do opuszczonej fabryki i mój wzrok przykuło luksusowe maserati stojące niedaleko. Wydawało mi się, że skądś znam ten samochód. Kiedy dostrzegłam kierowcę byłam już pewna, że to Malik. Od razu zastanawiałam się co zrobił ze swoim zniszczonym porsche. Nie chciałam go spotkać i to, że zmierzał w moją stronę było cholernym żartem losu.
  -Co ty tutaj robisz? – zapytałam oszołomiona.
  -Załatwiam ciemne interesy. Lepiej powiedz, co ty tu robisz – odezwał się.
  Stałam chwilę w ciszy nie wiedząc czy wyrzucić to z siebie. Nie mogłam udawać, że nic się nie stało, ale nie byłam gotowa na konfrontację z nim.
  -Zgwałciłeś mnie – jęknęłam czując jak to, co mówię rani jeszcze bardziej.
  Wyciągnął z kieszeni papierosa i go odpalił. Wessał policzki zaciągając się, by po chwili wypuścić dym. Stał kilka metrów ode mnie zupełnie nie wzruszony tym, co powiedziałam. Nie mogłam uwierzyć w to, że jest taki bezuczuciowym potworem.
  -Nie masz zamiaru odpowiedzieć?
  Spojrzał na mnie wrogo. Zapewne analizował sprawę i myślał jak wyjść z niej obronną ręką. Nie dało się wytłumaczyć tego, co zrobił.
  -Chcesz usłyszeć, że mi przykro? Mam płaszczyć się przed tobą i przepraszać? – warknął ostro nadal rozkoszując się papierosem.
  Znów władzę nad nim przejęła mroczna strona. Nie widział nic złego w gwałcie i to było najdelikatniej mówiąc, chore.
  -Chcę usłyszeć, że to się nie wydarzyło, że to jedno, wielkie nieporozumienie – powiedziałam cicho.
  -Mogę ci powiedzieć, że – zawiesił swój wzrok na fabryce i wpatrywał się w nią jakby była tu najważniejsza – to ty chciałaś żebym cię pieprzył. Namawiałaś mnie do tego, więc wina leży po obu stronach.
  -Możesz wylądować w więzieniu jeśli pójdę z tym na policję – wyczułam w swoim głosie trochę więcej pewności.
  -Trafię tam prędzej czy później bez twojej pomocy. Ten miesiąc byłem w areszcie.
  -Bardziej interesuje mnie to, czy przypadkiem nie dowiem się o ciąży – właściwie dziecko było czymś, o czym nawet nie pomyślałam.
  -Zabezpieczyłem się, bo byłaś zbyt nachalna by robić to bez gumki. Tak Ray, też nie chciałbym mieć z tobą dziecka – jak mógł jeszcze używać przykrych słów po tym, co robił?
  -Ciebie nie rusza to, że wyrządziłeś mi taką krzywdę? – zapytałam cicho licząc na jakąś skruchę.
  -Stało się i musisz z tym żyć, Sulez.
  -Nie muszę – mruknęłam, lecz on chyba tego nie usłyszał.
  Odwróciłam się na pięcie nie potrafiąc dłużej znosić jego obojętności. Przeżyłabym to wszystko lepiej widząc, że żałuje. Ale Zayn nic nie robił sobie z tego, że wyrządził mi coś, o czym nie zapomnę. Na zawsze naznaczył moje ciało ogromnym bólem. Ruszyłam prosto do domu i nie wstydziłam się tego, że płaczę. Nic już nie miało dla mnie najmniejszego sensu. Miłość do chłopaka dawniej uzbrajała moją psychikę, a teraz była dla niej jak najgorsza kara.
  Zatrzasnęłam drzwi swojego pokoju ciesząc się, że mama jeszcze nie wróciła. Łzy zasłaniały mi widzenie i cała się trzęsłam. Otworzyłam pierwszą szufladę i wysypałam jej zawartość. Pogrzebałam w kartkach lecz nie znalazłam tego, czego szukałam. Zajęłam się kolejnymi aż w końcu niewielki metalowy przedmiot wpadł w moje dłonie. Trzymałam żyletkę chroniąc mamę, która po zniknięciu taty sięgała po nią. Ściągnęłam bluzę i koszulkę. W samym staniku położyłam się do łóżka i zaczęłam kreślić wzory na nadgarstkach. Na początku były małe i ledwie widoczne. Z czasem chcąc pozbyć się tej cholernej pustki i bólu nacinałam skórę jeszcze mocniej. Krew wylewała się z moich żył i organizm skupił się na bólu fizycznym, a nie psychicznym. Kiedy poczułam, że to czego pragnę zbliża się, odrzuciłam żyletkę na podłogę. Okryłam się kocem i czułam się wolna. Byłam coraz słabsza co zabierało te najgorsze wspomnienia. W końcu widziałam już tylko ciemność. 
~*~ 
To był ostatni rozdział Without love
Wkrótce przeczytacie jeszcze epilog

1 komentarz:

  1. Chusteczki się przydały, dziękuję za ostrzeżenie.
    I cholera...przez całe to ff Malik był irytujący, bo cholernie przypominał mi pewnego chłopaka. Jednak teraz powiem szczerze, że pałam do niego nienawiścią. Próbuję to sobie tłumaczyć, jakkolwiek, lecz tak jak mówiła Ray. Gwałtu nie można wytłumaczyć! Wiem, że Sulez umrze (przeczuwałam to od początku, szczerze mówiąc) i trochę liczę na to, że chociaż to Zayna zaboli, bo cholera jasna! Chcę żeby go coś zabolało!
    Jeszcze chyba nigdy nie pałałam taką nienawiścią do jakiejkolwiek postaci.



    Ostatni rozdział i może dobrze?
    To ff było wspaniałe, ale wiem że kiedyś skończyć się w końcu musiało.
    Nie mogę doczekać się epilogu i niech Malik cierpi!



    Do zobaczenia <3

    OdpowiedzUsuń