21 stycznia 2017

Rozdział 19

''Jestem jedynie człowiekiem. Chcę świata w moich rękach. Wyruszmy na przygodę. Głowa w chmurach, ale moja grawitacja jest wyśrodkowana. Dotknij mojej szyi, a ja dotknę twojej. Ona wie o czym myślę. Jedna miłość. Dwoje ust. Jedna miłość. Jeden dom. Tylko my, sama się przekonasz. Nie przeszkadza mi, że nie ma za wiele do powiedzenia. Czasami cisza prowadzi nasze umysły więc chodźmy do miejsca daleko stąd. Dostajesz gęsiej skórki w chwili, gdy moja lewa ręka spotyka się z twoją talią. A potem obserwuję twoją twarz. Kładę mój palec na twoim języku, bo uwielbiasz tak próbować...''
~*~


  Byłam załamana. Czułam wstręt do własnego ciała. Tego wieczoru płakałam pod prysznicem bo tylko tam mama nie była w stanie mnie usłyszeć. Jak mogłam dopuścić się do takiego stanu, by zgodzić się na seks? Nie pamiętałam tego momentu i gdyby nie filmik, który pokazała mi Jane żyłabym w nieświadomości. Martwiłam się z kim przeżyłam swój pierwszy raz, bo twarzy tego osobnika za nic w świecie nie mogłam sobie przypomnieć. Alkohol pozbawił mnie najważniejszych wspomnień z imprezy u Kit. Wyłączyłam wodę i sięgnęłam po telefon. Postanowiłam poszukać tego filmiku i jeszcze raz go obejrzeć. Wiedziałam, że ponowny widok zaboli mnie jeszcze bardziej. Szybko udało mi się go znaleźć, wśród uczniów z liceum był hitem. Znów oglądałam siebie leżącą na podłodze i kompletnie pijaną. Inni tańczyli wokół i się śmiali, a osoba, która to kręciła co chwilę robiła zbliżenie na moją twarz. Kiedy zastopowałam ujrzałam wchodzącego do pomieszczenia Zayna. A więc był tam i pozwolił bym przyprawiała sobie coraz więcej wstydu. Na jego twarzy widziałam złość. Być może przejął się moim widokiem, ale i tak nic nie zrobił. Kamera przeniosła się na drzwi. I kolejny raz widziałam tą najgorszą scenę. Przysunęłam głośnik telefonu do ucha. I rzeczywiście było słychać jęki i krzyki. Nie mogłam nikogo oszukać, uprawiałam seks po pijaku.
  Ironią było to, że potrzebowałam w tej chwili Zayna. Tęskniłam za jego arogancją, która nie raz mnie zraniła. Jednak on jako jedyny potrafił też dać mi radość. Wspomniałam jak pojechaliśmy do restauracji, jak spaliśmy w jednym łóżku. Ile bym dała by powtórzyć ten przyjemny czas w życiu. Byłam tak zdesperowana, że postanowiłam zadzwonić do Malika. Gdzieś głęboko w podświadomości liczyłam, że odbierze. Każdy kolejny sygnał zabierał moją nadzieję, aż w końcu usłyszałam pocztę głosową. Wszystko na nic. Byłam głupia, bo liczyłam na to, że odbierze i ukoi mnie swoim mocnym głosem. Musiałam w końcu uświadomić sobie, że jestem nikim innym dla mulata, niż dawną i krótkotrwałą zdobyczą.
  Pójście do szkoły następnego dnia było czymś strasznym. Wciąż brzydziłam się siebie i wiedziałam, że nie jestem jedyną, która tak uważa. Veronica nie pojawiła się w szkole, więc byłam sama przeciw całej szkole. Niedaleko automatu z ciepłymi napojami dostrzegłam Kitty Randall. Wewnętrzny głos i złość popchnęły mnie do rozmowy z nią. Kiedy stałam obok już widziałam pogardę w jej oczach. To jednak mnie nie zniechęciło.
  -Czego? – warknęła swoim charakterystycznym głosem.
  -Pewnie oglądałaś filmik z moim udziałem. Jak mogłaś na to pozwolić, suko? – rzuciłam ostro nie mogąc się powstrzymać.
  Zaśmiała się, a to spowodowało, że byłam jeszcze bardziej wściekła.
  -Uważasz, że to moja wina? Myślisz, że będę pilnować ludzi na domówce? Sulez jesteś prawie dorosła, a wcale się tak nie zachowujesz – odparła z irytacją w głosie.
  Zastanawiałam się chwilę nad bolesną odpowiedzią. Chciałam żeby cierpiała.
  -Zayn zniknął i wcale mu się nie dziwię. Nikt nie byłby w stanie wytrzymać z takim potworem jak ty. Życzę ci, aby ciebie spotkało coś o wiele gorszego.
  Odeszłam wściekła nie tylko na nią, ale i na siebie. Nic nie mogłam poradzić na to, że mnie nienawidziła. Wiedziałam, że w jej zaproszeniu na imprezę kryje się podstęp. Musiałam dowiedzieć się prawdy o zajściu w sypialni.
  Gdy wróciłam do domu, ponownie zatelefonowałam do Zayna. Znów jakaś cząstka mnie wierzyła w to, że odbierze. Była jak płomyczek, który dodawał mi odwagi. Niestety kolejny raz usłyszałam sekretarkę.
  -Zayn, gdzie jesteś kiedy tak bardzo cię potrzebuję? – jęknęłam płacząc w poduszkę.
~*~
  Obudziłam się po kilku godzinach. Sama nie wiedziałam kiedy płacz wykończył mnie na tyle, że zasnęłam. Na dworze panowała już ciemność, a zegarek wskazywał siódmą. Nie miałam co z sobą zrobić, a siedzenie i myślenie zawsze kończyło się źle. Wtedy wpadłam na pomysł, który miał odgonić mnie od tej felernej imprezy.
  Nałożyłam na twarz mocny makijaż i ubrałam się dość odważnie. Kremowa sukienka mocno opinała moje ciało. Włosy drobnymi falami spoczywały wzdłuż mojego ciała. Mamy znów nie było w domu, więc nie musiałam tłumaczyć się dokąd wychodzę. W kuchni zostawiłam dla rodzicielki kartkę, że wrócę trochę później. Sprawdziłam właściwy autobus i uśmiechnęłam się, gdy przyjechał punktualnie.
  Wysiadłam pod mrocznym miejscem, do którego kiedyś zabrał mnie Malik. Kasyno niewiele się zmieniło przez te kilka miesięcy. Nadal wyglądało niepozornie. W środku krył się jednak prawdziwy świat hazardu. Udałam się do tylnego wyjścia, które także pokazał mi mulat. Bez większego problemu weszłam do środka. Znów ostry zapach tytoniu i alkoholu uderzył w moje nozdrza. Upewniłam się czy w torebce mam resztkę pieniędzy, które podczas wygranej podarował mi Zayn. Byłam gotowa na grę w ruletkę.
  Mężczyźni, którzy zamierzali wziąć udział siedzieli już przy stole. Zdziwili się kiedy się do nich dosiadłam. Sama nie wiedziałam co mną kierowało. Być może potrzebowałam rozrywki i szczypty niebezpieczeństwa w swoim nieudanym życiu.
  -Jak ci na imię? – zapytał jeden z nich.
  -Ray – odpowiedziałam krótko nie chcąc spoufalać się z mrocznymi typami z kasyna.
  Drżącym ruchem odebrałam od mężczyzny siedzącego obok kartę do zapisania. Ludzie wokół stołu w większości obstawiali liczbę dwadzieścia. Niepewnym wzrokiem spojrzałam na koło do ruletki. Myśl o tym, że przegram nie wchodziła w grę. Zostałam wyszkolona, tak dobrze radziłam sobie w kasynie. Do mojej głowy dostała się ponura myśl, że jeszcze kiedyś to on był tutaj. Wtedy siedziałam cicho patrząc jak dobrze radzi sobie podczas gry. Z łatwością pozbywał się przeciwników. Pieniądze wszystkich graczy zdobywał zawsze on.
  Odsunęłam od siebie myśli o tym potworze. Nie mogłam pozwolić aby w tej chwili tak bardzo buzowała we mnie adrenalina. Jego imię powodowało u mnie gniew, dźwięk głosu sprawiał, że chciałam krzyczeć. Wiedziałam, że go potrzebuję równie mocno jak to, że odszedł. Zostawił mnie samą z bagnem, które wyrządził. Sięgnęłam po długopis wciąż wpatrując się kołu do gry. Uda mi się. Chociaż raz coś pójdzie po mojej myśli.
  -No dalej Ray. Chcemy zobaczyć jak nas pokonujesz- zakpił jeden z mężczyzn.
  Nie dbałam o to kto wypowiedział zdanie. Analizowałam teraz słowa jakie on kiedyś mi powiedział. Był mistrzem, wiedział jakie liczby obstawiać. Hałas i wzrok graczy przenikający przeze mnie nie ułatwiał sprawy.
  ‘’Zawsze obstawiaj liczbę, która ma taką samą cyfrę dziesiątek i jedności.’’- zabrzmiał w mojej głowie ten jego mocny głos.
  Jeszcze raz i z wielką dokładnością przyjrzałam się dostępnym liczbom. 00, 11, 33, 22.
  Włączyłam długopis i po chwilowym zastanowieniu zapisałam na karcie jedenaście. Kiedyś to była szczęśliwa liczba. Zgodnie z zasadami położyłam także jeden żeton, tysiąc funtów. Byłam ostatnia. Koło zostało zakręcone. Grałam sama, o wejście do kolejnego etapu. Postawiłam wszystko na jedną kartę.
  Koło zatrzymało się wskazując liczbę. Siedziałam w takim miejscu, że niestety nie udało mi się zobaczyć na co wypadło. Dopiero głos któregoś z mężczyzn uświadomił mi to.
  -Trzydzieści trzy złociutka- usłyszałam śmiechy wszystkich graczy.
  Trzydzieści trzy. To mój koniec. Przegrałam wszystko. Nie mam przy sobie nawet jego. Nikt już mnie nie uratuje.
  Żegnaj Zayn.
~*~ 
Aloha, dwa rozdziały do końca
Jeżeli się przyjrzycie to ten rozdział, z którego pochodzi prolog
A no i nie martwcie się Ray nic się nie stanie w tym kasynie, to miała być tylko taka groza :)

1 komentarz:

  1. Aż wróciłam do prologu i rzeczywiście :D
    Nie jestem pewna moich odczuć co do rozdziału. Lubię wszystko co się dzieje, jest wartka akcja, ale serce mi się kraje na to co przechodzi teraz Ray <3
    Ona jest jedną z tych bohaterek, z którymi utożsamiam się dogłębnie i ehh...targa mną wiele emocji w stosunku do mojej kruszynki.
    Szczerze wiedziałam, że przegra, ale chciałam się mylić. Chciałam przeczytać, że wygra i nagle zjawi się Zayn na białym rumaku, który wyzna jej miłość, ale wiem jaki jest koncept tego wszystkiego ;)
    Dwa rozdziały do końca...
    Powiem tylko tyle, "tracę powietrze" ;)


    Do zobaczenia <3

    OdpowiedzUsuń